Szacunek do człowieka - próba zrozumienia problemu

'Gdy mówimy o szacunku, to głównie mamy na myśli pozytywny stosunek do osób lub rzeczy uważanych za wartościowe i godne uznania. Obdarzanie kogoś lub czegoś szacunkiem wyraża się przez okazywanie szczególnych względów.'
Etymologicznie Polacy posługują się  tym terminem ze źródła niemieckiego w postaci słowa: Schätzung. "Szacunek to wyraz pochodzenia niemieckiego. Wywodzi się od Schatzung, co oznacza ‘szacowanie, ocena’ oraz ‘poważanie’." Podejrzewam, że posiadamy w swoich "zasobach" odpowiedniki słowiańskie dla tego słowa chociażby jak cześć, poważanie, uznanie.

Społecznie ostatnio w kontekście zmian moralnych i kulturowych często powtarzane jest jak koło wyrażenie: "miej szacunek dla człowieka" a jeszcze bardziej w kulturze wielokolorowości "miej szacunek dla inności". Tak należy czynić i z tym się zgadzamy, że ten szacunek dla człowieka jest istotny. Jednakże zacząłem się zastanawiać nad tym wezwaniem. Kiedy spotykamy pedofila czy okazujemy mu szacunek, przybijamy piątkę, klepiemy go po plecach? Raczej nie. Może się zdarzyć, że zemsta społeczna dokona na nim aktu społecznego odwetu, a więc przyczyna tego odwetu będzie wynikała z braku szacunku lub wręcz pogardy jako  odwrotnego ustosunkowania. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ czyn zła nie zasługuje na szacunek. Wręcz przeciwnie: na karę i brak szacunku lub nawet więcej: na pogardę jako wyraz społecznej sprawiedliwości.  Ale przecież pedofil jest tym owym kulturowym Innym. Dlatego też definicja inności powinna być zredefiniowana i mocno zawężona. Inny akceptowany to ten kto nie przekracza reguł prawnych, a ja dodam co jest ważne w kontekście naszej katolickiej kultury, kto nie przekracza prawideł obyczaju, który w przeważającej części wynika z naszej religii. A więc nie każda osoba i nie każdy czyn zasługuje na szacunek albo inaczej: tylko nie każdy czyn zasługuje na szacunek. A to wyjaśnię za chwilę.

Ale idźmy w stronę bardziej "lajtową". Kiedy spotykam człowieka "Queer", czy mam obowiązek wyrazić szacunek, pogardę czy obojętność? A jeśli już mam obowiązek oddać szacunek to czym ma się on we mnie objawić? Co mam zrobić jeśli nie podzielam tej wizji świata. Uważam, że przyczyna tego stanu rzeczy to było jakieś zło i ten stan rzeczy doprowadzi do jakiegoś zła. Tak uważam i co mam z tym zrobić. Zmienić się w imię bezwzględnego okazywania szacunku do każdego czynu?

Żeby rozważyć powyższy problem musimy sięgnąć nie głębiej ale szerzej, ponieważ istnieją trzy stany wewnątrz szacunku wobec różnych czynów i ich osób oraz 'przedmiotów'. Niektóre uczucia posiadają dwa stany i te stany są sobie przeciwstawne podobnie jak zło i dobro nie posiada w sobie czegoś pośredniego, a co wyraża się w kulturowym stwierdzeniu "czarne-białe". Szacunek posiada jeszcze stan pośredni czyli obojętność, a więc nie okazywanie szacunku i nie okazywanie pogardy, ponieważ przeciwieństwem okazywania szacunku jest nie obojętność lecz okazywanie "antyszacunku" czyli pogardy tak jak na przykład okazanie braku szacunku przez jakąś formę społecznej kary jak "głupie spojrzenie" lub "spojrzenie pogardliwe". Sama Wikipedia podaje, że przeciwieństwem językowym szacunku jest pogarda lub uprzedzenie. Zalicza się te terminy do antonimów pojęcia szacunek. Inaczej mówiąc do braku szacunku można  zaliczyć i pogardę i brak uczuciowego ruchu w kierunku przedmiotu odniesień. Dlatego obok tego nastawienia negatywnego jest trzeci stan 'czucia szacunku' w postaci nie wyrażania ani negatywnych ani pozytywnych emocji albo czuć stan obojętności  bez tych dwóch emocji. Dobrze, że psychologia wyposażyła nas w tę obojętność. Bo jest to stan oczekiwania lub rozsądku. Kiedy coś mi się nie podoba a chcę zachować się jak chrześcijanin to nie chcę wyrażać pogardy i nie chce wyrażać szacunku. Z drugiej strony stan obojętności może być aktem braku szacunku kiedy szacunek jest wymagany, a my go nie okazujemy jak na przykład  godne przywitanie Papieża. W tym ujęciu nie okazanie szacunku jest jego wymaganym brakiem.

Kiedy wyraża się zwrot "oddać szacunek" to jakby ktoś musiał go wyrazić bo takie są oczekiwania społeczne. Na przykład pocałowanie starszej Pani w rękę albo zejście z siedliska kiedy w mojej obecności pojawia się starszy człowiek. W przypadku queer taki przymus się jeszcze nie pojawił, ale się już tworzy. Szacunek łącząc się bardziej z pojęciem "oddać" a nie "dać"  łączy go jakoś ze sprawiedliwością. Oddać rzecz to akt sprawiedliwości. Oddać nie swoją własność kiedy ktoś mi jej użyczył należy do tego aktu. Stąd wniosek, że szacunek to oddanie należnej komuś czci i to słowo 'należnej' jest aktem sprawiedliwości. Taka jest definicja encyklopedyczna szacunku. Oczywiście pozostaje ustalić kto i jak zdefiniuje to co jest należne; jakie czyny i stany mieszczą się w zakresie tej należności.

Okazanie szacunku zawsze wiąże się z naszym pojęciem koncepcji dobra i zła. Jeden za zło może uważać coś za co inny może to zło nie uważać. Jeden będzie wymagał szacunku od innego, który z kolei nie chce oddać szacunku, ponieważ nie będzie oddawał szacunku w stosunku do czegoś co uważa za zło. Pomijam fakt, że to uważanie u jednego z nich musi być błędne a to określają etycy, którzy ustalają, które z nich jest błędne. Faktem jest, że systemy etyczne w filozofii są różne, ale my będziemy kierować się tutaj etyką świętych katolickich.  

Odnosząc się do koncepcji człowieka w blogu 'Człowiek i człowieczeństwo' musimy wyróżnić dwie składowe szacunku lub dwa odrębne rodzaje szacunku do człowieka. Tak jak tam podkreślam, że pojęcie 'człowiek' jest niestopniowalne i nie posiada swojego przeciwieństwa i dlatego odpowiadający jemu szacunek też nie posiada swojej sprzeczności i nie może ulegać stopniowaniu. Można nawet powiedzieć, że stan obojętności jako trzeci stan szacunku jest czymś negatywnym w tym ujęciu konieczności oddawania takiego szacunku. Człowiek nie może być mniej lub więcej człowiekiem dlatego też szacunek bezwzględnie w tym przypadku musi wręcz zaistnieć.  Dlatego też szacunek do człowieka tutaj musi być bezwzględny, absolutny i nie stopniowalny. Drugim składnikiem kondycji człowieka jest pojęcie 'człowieczeństwo'. Tutaj szacunek posiada swoje przeciwieństwo i jest zależne od tego czy człowieczeństwo konkretnego człowieka zaprzecza samemu sobie i dąży do swojej antynomii tak jak chociażby w przypadku kiedy stopień człowieczeństwa dąży tutaj do swojego zaniku lub można powiedzieć, że zmierza do 'zwierzęcości'. Dlatego tu szacunek musi podążać proporcjonalnie do stopnia człowieczeństwa. Dlatego też szacunek tutaj nie może pojawić się do czynu nie godnego. Tutaj nie jestem zwolennikiem wyrażania antyszacunku, pogardy lub czegoś podobnego. Trzeba szacunek posunąć w kierunku obojętności: 'tu nie mam szacunku w postaci pozytywnych lub negatywnych ustosunkowań do tego naszego Innego'. Właśnie przytoczmy tutaj inną naszą wypowiedź, że jeśli zło i nieprawda jest innością wobec dobra  i prawdy to już sama idea szacunku dla inności musi posiadać w sobie idee samoograniczenia. Która inność jest zła lub jest nieprawdą o dobru to już muszą, jak powiedziałem wcześniej ocenić Święci Kościoła Katolickiego poprzez swoje pisma z zakresu etyki.

Szacunek jako taki należy mieć do człowieka jako takiego, ale że człowieka  jako takiego oderwać nie można  od czynu to szacunek wtórnie należy odnieść do jego czynów. Wygląda obecnie to tak jak ja miałbym oddawać szacunek do człowieka jako takiego, który jednocześnie czyni zło. Przykład homoseksualizm. Zewsząd słyszę: dlaczego nie masz szacunku do geja. Ja mówię mam do niego szacunek jako do człowieka, ale nie mogę mieć szacunku do jego czynu. Choć trudno udowodnić pozornie, że homoseksualizm jest złem ponieważ jak samo to środowisko definiuje ' miłość nie wybiera', 'miłość to miłość', to jednak na płaszczyźnie wielu etyk jest ono traktowane jako zło. W tym blogi nie będziemy wchodzić w uzasadnienie dlaczego jest to zło skoro jest to 'miłość'.

Z pojęciem szacunku musi jeszcze zmierzyć się z teza często powtarzana w świecie katolickim: piętnujemy grzech, ale nie grzesznika. To prawda, że tak powinniśmy czynić jednakże jest pewien problem natury prawnej i obyczajowej. Prawo też osądza winnego a raczej osądza jego czyn. Natomiast karze całego człowieka razem z jego czynem. To nie sam czyn idzie do więzienia, ale cały człowiek, który za pomocą czynu 'skazał siebie' na te karę. Można jeszcze dodać, że zawsze oceniamy człowieka poprzez jego czyn i nie ma innej możliwości. Za pomocą tej oceny uzyskujemy odpowiedź na pytanie nie to kim jest człowiek ale jaki on jest. Trudno w świecie obyczaju oderwać się od oceny. Zawsze musimy oceniać chociażby z powodu instynktu samozachowawczego. A więc jest to naturalny proces mający chronić mnie lub moich bliskich przed kimś kogo mógłbym się obawiać.

Tutaj musimy zbadać wzajemne relacje między tymi dwoma aspektami szacunku. 
Zadajmy sobie pytanie jak ma wyglądać oddanie szacunku do człowieka jako takiego i jednoczesnej pogardy do 'zwierzęcości' jako antynomii człowieczeństwa. Samosądy są takim aktem gdzie szacunek dla człowieka jako takiego został pokonany z powodu miary złości czynu. Pogarda do tego czynu 'zmusiła ludzi' do odwetu. 
Innym pytaniem jest czy można oddzielić oddanie szacunku do osoby od zjawiska szacunku za czyn? Odpowiedź brzmi: można. Zwłaszcza kiedy kogoś poznajemy, a nie dostrzegamy w nim jeszcze jego ewentualnych przywar.  Tutaj to wezwanie szacunku do człowieka musi zaistnieć od początku i tak się zazwyczaj zdarza, ponieważ  w naturze człowieka ten szacunek przeważnie istnieje. Drugim takim przykładem jest szacunek do człowieka poczętego. Nie ma w nim rozwiniętego człowieczeństwa choć potencjalnie jest ta zdolność 'wdrukowana' to już musimy mieć do niego szacunek jako do człowieka czyli ten bezwzględny szacunek.
Trzecia sytuacja to ta, że ogólny szacunek do człowieka jest stymulowany poprzez szacunek za jego chwalebne czyny. Tak jak godność urzędu piotrowego Jana Pawła II jest podniesiony w szacunku na wyższy poziom przez dokonania czynów Karola Wojtyły. Szacunek tutaj można oddać za urząd, który ktoś piastuje i za czyny chwalebne,  które ktoś dokonuje. Jedno i drugie może się łączyć lub występować osobno.
Co byłoby gdyby nie stosować koncepcji człowieka jako człowieka i szacunku dla niego i zastosować tylko koncepcję lub pogardę dla samego czynu jako wyraz człowieczeństwa? Czy pozostał by nam tylko obojętność? Czy łatwo było by o mord na człowieku z powodu tego braku tego typu szacunku?
To na razie na tyle. Każdy blog będzie rozszerzany i modyfikowany  w czasie.
Ważne w tym aspekcie jest relacja kary do szacunku. Głupie spojrzenie jako krytyka za jakiś czyn jest obyczajową karą. Można powiedzieć, że jest to może słuszna pogarda a może nie. Ale co zrobić z prawem, które mnie karze mandatem lub więzieniem?  Powiemy, że kara w tym przypadku jest wyrazem braku szacunku. Raczej nie, bo powiemy, że jak zrobiłeś zło według prawa to zostałeś ukarany. No ale co zrobić z karami obyczajowymi? Jeśli je zamienimy  na kary prawne to czy będziemy usprawiedliwieni.? I czy kara prawna z racji tej, że jest prawną nie będzie już wyrazem antyszacunku. Podam przykład. W Polsce mamy specyficzny stosunek do gejostwa i według mnie słuszny. Tak jak kiedyś w  krajach protestanckich karano w ogóle czyn homoseksualny, my twierdzimy: chcesz grzeszyć to proszę w swoim domu, nawet z dziesięcioma chłopa; ale wara od 'zarażania grzechem moich dzieci'. Jest to słuszne. Nie wyeliminujemy niedoskonałości człowieka. Robisz zło? Rób to na swoje konto. Ale do granicy swojego domu. Społeczeństwa nie wspólnotowe eliminują tę maksymę na rzecz indywidualizmu.


Polecane posty