Oddaj Bogu co boskie a Cesarzowi co cesarskie - krytyka liberalnych katolików kościoła otwartego

 
Traktat teologiczno-polityczny
Prolog: Blog napisany nie przeciwko tym katolikom, którzy grzeszą, ale przeciwko tym katolikom, którzy zmieniają koncepcję grzechu poprzez prawo uniemożliwiając naszym przyszłym zmarłym bliskim przeprosin Boga za to co uczynili, ponieważ nie będą wiedzieli już, że to co uczynili, było grzechem.
 
1. Ideologia
1a. Katolicyzm jako ideologia
Za wikipedią czytamy (https://pl.wikipedia.org/wiki/Ideologia), że ideologia–pojęcie występujące w filozofii i naukach społecznych oraz politycznych, które określa zbiory światopoglądów służących do całościowego interpretowania i przekształcania świata. Mianem ideologii określa się każdy zbiór uporządkowanych poglądów–religijnych, politycznych, prawnych, przyrodniczych, artystycznych, filozoficznych–służących ludziom o tożsamych poglądach do objaśniania otaczającego ich świata. 
Żeby rozwiązać problem jak w temacie należy przyjąć, że katolicyzm jest jedną z form ideologii a to wynika z tego, że całościowo opisuje świat dostarczając swoim wiernym pewnej jego totalnej wizji. Jest całościowy, ponieważ tworzy spójną teorię etyczną wkraczającą w każdy zakątek życia. Mówi o zjawiskach takich jak polityka i jak się w niej zachować i jakie zasady w niej stosować. Inne dziedziny życia i wiedzy przenika postulatywnie, żeby je kreować w kontekście prawdy i dobra. Dostrzegając niedoskonałości świata tłumaczy wiernym jak go zmieniać, żeby uczynić go dla nas lepszym. Katolicyzm jako system religijny może być totalny, ale nie koniecznie musi posiadać cechy systemu totalitarnego. Nie musi wkraczać do wszystkich dziedzin wiedzy i zamiast nich wypowiadać się za nie. Religia nie wchodzi w szczegóły ekonomii, ale wciska się w nią inaczej. Postuluje, żeby każdy wdrażany system ekonomiczny przepełniać prawdami moralnymi. Natomiast ekonomia nie powinna i nie może definiować zasad moralnych choć w niektórych przypadkach chciałaby określić zasady współżycia społecznego na zasadzie zysku i straty ekonomicznej. W tym też sensie religia katolicka może być totalna o ile mówi co jest dobre lub złe w realizowanej ekonomii w system społeczny, co niekoniecznie jest jednolite z tym co jest skuteczne ekonomicznie. Dlatego katolicyzm, jak mówi definicja religii, opisuje całościowo świat i wchodzi w ten świat, ale nie w każdy szczegół, nie zastępuje go odpowiednią dla niego dziedziną wiedzy.
W kontekście nauk społecznych katolicyzm jest systemem religijnym równoważnym z innymi systemami religijnymi lub politycznymi, a ta równoważność wynika z tego, że nauka nie może wartościować systemów ideologicznych tylko może je opisywać i porównywać niewartościująco. W kontekście przekonań katolika katolicyzm ma inną pozycję - pozycję prawdy i niestety dla innych nierównoważnej z innymi ideologiami, ponieważ prawdy danej przez samego Boga poprzez Chrystusa. Dla potrzeb tego artykuły przyjmiemy jednak punkt widzenia 'ludzki, naukowy'.
 
1b. Biblia jako książka jedna z wielu.
Idąc powyższym tropem na biblie spojrzymy okiem nauki lub człowieka niewierzącego tak jak chcą nasi przeciwnicy ideologiczni (którzy spytacie ?), czyli jak na li tylko zjawisko historyczne i materialne, materialne o tyle o ile jest to kawałek papieru a na nim zapisane myśli. Inaczej mówiąc musimy spojrzeć na nią jako na zjawisko, które może być poddane badaniu naukowemu, czyli jak li tylko na materię badalną. To, że istnieją w nim takie słowa jak "Bóg mi powiedział", "słowo, które otrzymałem od Boga", "Bóg mówi" jest i musi być potraktowane jako myśli konkretnego historycznego człowieka przelane na papier. Wynikają z tego pewne konsekwencje społeczne, ogólnoludzkie takie same, jakie wyprowadzamy z książek w postaci praw politycznych i moralnych, a które figurują na stronach największych myślicieli, filozofów, naukowców i pisarzy politycznych. Jedyne co odróżnia tę pierwszą grupę od tych drugich jest to, że autorowi biblii wydawało się, że Bóg do niego mówił i przekazał mu pewne zasady moralne. Ci drudzy tworzą zasady bez odwołania się do Boga. Przeprowadzili pewny tok rozumowania i doszli do pewnych wniosków tak jak Monteskiusz, który wykoncypował zasadę trój podziału władz, która to idea współcześnie jest wdrażana w systemy demokratyczne lub tak jak Kant, który w „O wiecznym pokoju” dał filozoficzną podstawę prawną dzisiejszej Unii Europejskiej.
Przyczyną takiego naszego stanowiska jest próba dania obywatelstwa ideologii katolickiej w systemie demokratycznym. Jeśli owi „oni” nie potrafią nam udowodnić, że istnieje tylko materia a my im nie możemy udowodnić, że obok materii istnieje również Bóg to wszystkie książki, które stanowią podstawę jakiegokolwiek systemu ideologicznego mają równoważne prawo istnienia w przestrzeni społeczno-politycznej. To samo dotyczy bogów Buddy czy boga Mahometa.
Równie dobre możemy założyć jako prawdę, że myśli Biblii są natchnione przez Boga. W naszym kontekście porównywania ideologii w demokracji nie ma to żadnego znaczenia ponieważ my nie umiemy tego udowodnić tak samo jak nie możemy udowodnić naszym przeciwnikom tezy, że ich myśli są inspirowane przez Antyprawdę.

1c. Zasady jako konsekwencja myśli ludzkiej zapisanej na papierze.
Jeśli niewierzący albo inaczej wierzący nie wierzą w Biblię jako Słowo natchnione przyjmijmy ich wiarę i ich sposób myślenia. Oni korzystają w swoich działaniach moralnych z zasad, które tworzy człowiek; my też z zasad, które stworzył człowiek, ale któremu się wydawało, że otrzymał je od Boga. (Mówiąc żartobliwie ten kto się chwali, że dostał słowo od Boga jest albo schizofrenikiem albo świętym). Trochę odbiegając od tematu poświęcam inny blog o źródłach idei w człowieku. I tam piszę, że albo człowiek jest wyłącznym dziedzicem własnych myśli albo ostateczne ich źródło tkwi w Prawdzie, w Bogu. W tej drugiej koncepcji musimy założyć jeszcze drugą opcję choć tego słowa nie wolno nadużywać: jest poddawany nieustannie pod działania „Ojca Kłamstwa”. Czyli prawda i nieprawda zewnętrzna wobec człowieka, jest w posiadaniu przeciwstawnych podmiotów, pod działanie, których człowiek jest ciągle poddawany. Wracając z bezdroży dygresji, zapytamy: któż zakaże w demokracji stosować zasady, według książek których autorowi wydawało się, że otrzymał posłannictwo od Boga. Czyżby zasada, że taka religia nie powinna ingerować w prawo i państwo? A kto taką zasadę uzna za ostateczną i absolutną.? Skąd ten absolutyzm miałby do niej przylgnąć?

1d. Cel zasad konkurencyjnych wobec biblii,
W dzisiejszym czasie idee wypływające z badań materii lub wypływające z nauki, która bada materię ma przewagę nad systemami „ducha”, ponieważ badają zjawisko namacalne, które my doświadczamy. Ma to swoje konsekwencje w moralności, ponieważ koncepcje te rozszerzają swoją kompetencje również na tę dziedzinę szermując ideą obiektywności, która ma im rzekomo przysługiwać. Chciałbym powiedzieć wszystkim wierzącym w naukę, że etyka nie da się wyprowadzić z nauki, nauka tylko może opisywać etykę, że ona istnieje w pewien sposób. Dlaczego? Ponieważ źródłem etyki są wartości, które człowiek sobie zadaje i sobie stawia, a może inaczej, które sobie ustanawia poprzez wybór. A wartości zakładane są zakładane apriori, z założenia. Są one dla niego założeniem, których nie można naukowo obalić lub udowodnić, że są lepsze lub gorsze, ponieważ my wybieramy te wartości z punktu widzenia kultury, w której żyjemy, naszych założeń podstawowych, naszych pragnień i wyobrażeń. Wiara w istnienie Boga jednocześnie wyklucza, że istnieje TYLKO materia. Mówiąc ustami naszych przeciwników taka prawda, że istnieje tylko materia powinna mieć rację bytu w przestrzeni społecznej i politycznej, ale ta przeciwna jej, że Bóg istnieje sprowadźmy tylko do poziomu naszej duszy. Nierównowagę tego myślenia i jego obecnego wdrażania w myślenie społeczne widać zbyt widocznie a celem tych co nie chcą zasad moralnych wynikających z Biblii jest przed niektórymi ukryty i jakby niewidoczny: wpierw wywalmy religię ze sfery publicznej i politycznej a potem z ludzkich serc; sprowadźmy wiarę do zaścianka rodzinnej lub indywidualnej wewnętrzności. Tak się dzieje, ponieważ tak działa ludzka ideologia; działa jak wirus; chce się rozprzestrzeniać niejako samoczynnie. Jest tak dlatego, że człowiek ma bezustanny pęd do przekonania o swojej prawdzie: czym jest dobro człowieka.?

2. Polityka jako rodzaj działania etycznego
2­a. Próba definicji działania politycznego
Szukając definicji polityki czytamy w Wikipedii „Polityka (z gr. πολιτικά politiká „sprawy miasta, państwa” od πόλις polis „miasto-państwo”) – pojęcie z zakresu nauk społecznych, rozumiane na wiele sposobów. U Arystotelesa polityka jest rozumiana jako rodzaj sztuki rządzenia państwem, której celem jest dobro wspólne.” Ja bym przyjął najbardziej intuicyjną definicję polityki: etyczne działanie poprzez tworzenie etycznego prawa dla pomyślności wspólnoty i dodam etyczne działanie w myśl etyki katolickiej i tworzenie etycznego prawa w myśl tej ideologii. To tak ogólnie, ale wejdźmy głębiej.
Działanie polityczne jest jedną z forma działania etycznego, ponieważ ma na względzie dobro wspólnoty, która to występuje na wielu piętrach struktury społecznej. Działanie polityczne wykazujemy w różnych sferach naszego życia; w pracy, w rodzinie, gminie, stowarzyszeniu czy państwie. W firmie mówimy o polityce firmy; w stowarzyszeniu o polityce stowarzyszenia; w państwie o polityce państwa. Tyle tylko że w tych małych sferach nie nazywamy tych działań politycznymi choć one nimi są. Działania polityczne spotykamy w każdej grupie ustrukturyzowanej w strukturę podległości. Nawet władza w rodzinie jest władzą polityczną może mniej sformalizowaną, ale analogie są bardzo podobne do społeczeństwa politycznego. Rodzina jest pierwotną wspólnotą polityczną. Dlaczego.? Ponieważ jest tam struktura władzy, władzy rodziców. Władza rodzicielska rodziców używa działania politycznego, które z kolei nie występuje w przyjaźniach, ponieważ tam relacje są równościowe, a w rodzinie jest układ podległości: dorosły-młody, mama i tata -dzieci.
Działaniem politycznym w rodzinie jest taka jej organizacja, która zapewni jej przetrwanie, życie w pomyślności, a przede wszystkim postulatem jest, aby działanie polityczne w rodzinie było działaniem moralnym, a więc w granicach dobra; i to pojęcie jest kluczowe dla tego artykułu. W tym działaniu występują dogadywanie się, a więc demokracja rodziców. Choć mogą być inne układy równości lub nierówności między rodzicami. Występuje nakaz i zakaz wobec dzieci, czyli kreacja niepisanego prawa. Dlatego podobieństwo to występuje we wspólnocie politycznej; i występuje w każdej wspólnocie. Doświadczenie rodziców jakich działań politycznych dokonać w rodzinie przenosimy na szersze struktury społeczne. A dzieci doświadczają działania politycznego ojca i matki i zasady wynikające z ich działań, kulturowo przenoszą w przyszłości na swoje dzieci i swoje zachowania. Chociażby zasada, żeby sprawiedliwie rozdzielać cukierki.
Czy w rodzinie katolickiej może skupić się władza polityczna i religijna w jedną władzę? Może i stapia się. Rodzina wykorzystuje władzę, żeby zmusić do praktyk religijnych dzieci. I tu ta władza jest nacechowana nakazami religijnymi. Tu działanie polityczne wynikające z władzy rodziców wykorzystuje polecenia i nakazy religijne, czyli tak zwaną władzę ducha. Nie ma tu rozdziału władz jak w szerszej strukturze politycznej na zasadzie: tata stosuje zasady polityczne a mama religijne lub odwrotnie, ale wspólnie realizują postulaty religijne. Tu działanie polityczne wynika z zasad religijnych, a gdybyśmy założyli, że Chrystus jest naczelną inspiracją wychowania w rodzinie nie tylko do działań religijnych, ale do przygotowania do działań społecznych to mamy tu totalizm inspiracji religijnej działań rodziców i przystosowania młodego pokolenia do nich w przyszłości. Musimy tu zaznaczyć, że tu władza religijna nie ma postaci instytucjonalnej w charakterze jakiegoś urzędu, który wyznacza standardy, ale mamy tu zaimportowany do kultury zwykły przykaz i odtworzony w kierunku dzieci. Rodzina transmituje kulturę w postaci religii i robi to na zasadzie decyzji politycznej wynikającej z ich władzy. Gdyby zasadę oddzielenia polityki od wiary miało miejsce w rodzinie nie wiem jakby miało wyglądać wychowanie. Jednocześnie wiemy, że polskie społeczeństwo jest zbiorem rodzin i to niekoniecznie katolickich.
Jeśli relacja rodzic dziecko jest relacją naturalną wynikającą z natury, to władza polityczna w rodzinie ma charakter „naturalny”. Dziecko intuicyjnie wie, że polecenia władzy rodzicielskiej wynikają z miłości i ją akceptuje pomimo częstego nieposłuszeństwa. Ja jako dorosły człowiek do dziś akceptuje pouczenia moich rodziców, ponieważ wiem, że wynikają one z miłości. Nie koniecznie akceptuje treść tych pouczeń, ale sam ich fakt wystąpienia i to tylko z tej racji, że to jest moja mama i tata. Czym jest natura władzy w rodzinie. To możliwość komunikowania nakazów i zakazów kar i nagród i akceptacja tych możliwości przez dziecko. Oczywiście do pewnego momentu, ponieważ bunt może już wystąpić bardzo wcześnie. Władza powinna być niepodważalna a tę niepodważalność obwarujemy karą.
Ale czym jest w końcu działanie polityczne w znaczeniu społecznym.? Działanie polityczne to podjęcie decyzji i jej wykonanie przez posiadających władzę we wspólnocie jakich dokonać czynności wobec ich członków, aby ona funkcjonowała w pomyślności. Działanie polityczne odpowiada na pytanie jakie podjąć działania, żeby ukrucić zasadę indywidualizmu, która może być sprzeczna dobru tej wspólnoty. Działanie polityczne jest zawsze społeczne i jest zarządcze. Posiada jakiś cel, w tym przypadku cel wspólnoty, którym musi być jakoś zdefiniowane pojęcia dobra. W każdej wspólnocie musi wystąpić działanie polityczne. W obozie harcerskim są nakazy i zakazy, czyli pewne zasady.
Jeśli działanie polityczne jest działaniem moralnym to może i musi podlegać pod władzę moralną, a więc w naszym katolickim rozumieniu pod inspirację Chrystusa. Dla innych może być to podleganie pod jakąkolwiek inna zasadę. Może nawet pod inspirację Buddy czy Mahometa, Monteskiusza czy pod zasady przez siebie wytworzone lub przez siły duchowe Bogu przeciwstawne.
Patrząc na zasadę polityki w węższym znaczeniu widzę w niej czynność ludzką, która reguluje zasady wspólnoty. Wychodzę z domu, jadę tramwajem wchodzę do rady miasta i ustanawiam z innymi prawo. Gdzie jest ta widoczna kurtyna nazywana polityką, za którą wchodzi jednostka, wyrzuca z siebie zasady Chrystusa i ma kierować się w radzie miasta jakimiś zasadami z księżyca jak to oczekują od wszystkich liberalni katolicy? Czy przenosząc stopę z tramwaju do rady miasta? Czy wstępując prawą stopą na jej schody? Czy siadając w wygodnym fotelu tej rady? Gdzie jest ta granica? Odpowiedź: nie ma jej.
Kiedy tworzone prawo jest sprzeczne z moimi zasadami katolickimi jestem przeciw, kiedy zgodne jestem za. Mam kierować się swoim życiu zasadami katolickimi, działam w dobrym imieniu; mało tego tworzę prawo w myśl zasad katolickich dla dobra wspólnoty. Nie można na politykę spoglądać jak na wyobcowaną tajemniczą sferę zła. Są to żywi ludzie wykonujący swoją powinność idąc ustanawiając prawo. Gdzie tu jest miejsce na oddanie cesarzowi co jego a Bogu co jego.? Chyba że ten fragment interpretujemy inaczej: jako oddanie im czci równoważnej choć oddzielonej co by było bezsensowne. Faktem jest, że działalność polityczna jest narażona na większe ryzyko zła, niejako na większe kuszenie do bycie złym i podejrzewam, że większość polityków tak czyni idąc do polityki. Ale kwestią jest nie to co robi ta część tylko to jak ty powinieneś postępować w tej „tajemniczej złej sferze.”
My dla społeczności rodzinnej chcemy dobra, tym samym musimy chcieć tego dobra dla wspólnoty politycznej, która jest zbiorem rodzin. Jeśli katolicy liberalni posługują się narzędziem ideologicznie obcym wobec ich katolickich przekonań szkodzą tym i przyszłym rodzinom w społeczności większej, czyli Polsce, a potem globalnej społeczności ludzkiej.
Kiedy powiedziałem bratowej, że katolik powinien głosować na kandydata, którego przekonania są zgodne z ideologią kościoła katolickiego, dostałem „w łeb niczym obuchem”. „Kościół nie powinien mieszać się o polityki”. To uczynili lewicowi katoliccy ideologowie przez 30 lat od początku przemian w Polsce po 1990 roku. Skutek przyjęcia tych założeń widać już w ich rodzinach a to zjawisko występuje głównie w klasie średniej. Dlaczego akurat tam? Ponieważ klasa średnia średnio wykształcona humanistycznie w myśli katolickiej przyjmuje łatwiej nowe i pozorne zasady humanizmu ogólnoludzkiego formowane przez zasady materializmu. Niestety nie mając wiedzy filozoficznej ani teologicznej, przyjąwszy zasady inkorporowane w mediach im w latach 90-tych, zamiast czytać i przyjąć filozofię i teologię JPII lub Tomasza z Akwinu bardziej zajmowali się biznesem i zarabianiem pieniędzy. Tak przygotowani bardziej dziś przyjęli teologie filozoficzną Franciszka niż Wojtyły, ponieważ widać był wzrost zainteresowań religią w Polsce około 2015 roku. TP, GW zasiało w nich zasady, które są bardziej odpowiednie dla Franciszka. Widać to po zachowaniu środowisk lewicowych, które Franciszka uwielbiają a Wojtyłę nie znoszą i widać to po ugrupowaniach prawicowych, które dokonują odwrotnych ustosunkowani do tych dwóch papieży. Tak jak JPII został wybrany „politycznie”, o ile to nie Duch Święty, dla obalenia komunizmu, tak Franciszek został wybrany dla utwierdzenia UE. Przytoczę tylko jedną jego wypowiedź przy spotkaniu z przywódcą UE: ”nadajemy na tych samych falach”. Tak, idea fix tego papieża to „Inność, Różnorodność, Wykluczenie”. To co materialiści realizują na poziomie różnorodności materii , Franciszek wprowadza na poziomie różnorodności ducha. Podpisał dokument w Abu Dabi, gdzie pisze, że Bóg w swojej mądrości powołał wielość religii. Krytykę tego stanowiska i herezji opisuje w blogu ( https://akwinata2019.blogspot.com/2020/01/fraciszek-bostwo-pachamama-w-watykanie.html ). Tu widać, że jego filozofia pokonała właściwą i prawdziwą teologię katolicką, którą stworzył min. Tomasz z Akwinu. Tu tylko napiszę najwyższy sens tego bloga. Jeśli istnieje Bóg i szatan jako byty duchowe i jeśli wszystkie religie, poprzez rytuał,  odnoszą się do tych bytów duchowych, to tylko my możemy być pewni, że odnosimy się do Boga Prawdziwego. A czy inne religie odnoszą się do tego Boga? Może tak, a może nie, a może odnoszą się do Szatana wprost o tym nie widząc. My tego nie jesteśmy pewni i musimy koniecznie zamknąć się w twierdzy katolicyzmu, tego prawdziwego. To jest błąd Soboru Watykańskiego II i niestety trochę JPII, ale mam nadzieję, że błąd tylko „technologiczny” a nie „zasadowy”.
Jeśli religia katolicka jest totalistyczna w wymiarze ludzkiego życia a nią jest, ponieważ Chrystusa powinno mieć się w sercu w każdej chwili swojego życia to wydzielenie polityki jako tajemniczej sfery i to nacechowanej złem jest błędem. Tak jakbyśmy realizowali zasadę Nitschego: „jesteśmy poza dobrem i złem” w tej sferze. Tak samo wydzielenie jej jako niezależnej od religii, ponieważ religia to są zasady moralne dane człowiekowi przez Boga, aby jej spełniał w całym życiu a nie tylko w sferze pozapolitycznej.
Skąd wziął się wstręt liberalnych katolików do zależności polityki państwowej od religii. Z przekonania oświecenia. To wpierw Marcin Luter jak pisze Feliks Koneczny oddzielił etykę od polityki a potem Machavelli postulował oddzielenie władzy od moralności. Z drugiej strony bądźmy realistami, że polityka jest to brudna sfera, ale cóż musi ona istnieć, a my musimy w niej zachowywać się najbardziej przyzwoicie jak to możliwe. W polityce firmy przeciwstawienie się decyzji zarządu przez kierownika działu wiąże się w pojęciu tego zarządu jako działania wymierzone przeciwko firmie a działanie polityka działającego przeciw partii jako działanie przeciwko państwu czy społeczeństwu. Taki jest real i nie wiemy, gdzie dokładnie tu leży dobro. Miejmy nadzieję, że usunięcie takiego człowieka jest mniejszym złem niż strata większego dobra dla społeczności.

2b. Posłaniec polityczny
„ Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam.” (Jan,20,21). Przedstawiciel polityczny różnego rodzaju, a zwłaszcza kandydat do tworzenia prawa jest moim przedłużeniem myślenia praktycznego i moralnego. Nie rozumiem, jak można wybrać jako przedstawiciela politycznego kogoś kto ma sprzeczne poglądy i zasady działania z moimi, zwłaszcza jeśli jest on przedstawicielem poglądów sprzecznych z katolicyzmem, który jak założyliśmy jest prawdą. Jeśli jestem prezesem firmy i wysyłam przedstawiciela do negocjowania to oczekuje, że przedstawiciel będzie negocjował w myśl tego co ustaliłem. Moja wola to dla posłanego rozkaz prawa; jeśli działa sprzecznie popełnia wykroczenie przeciwko mojej woli. To samo z Ojcem i Synem; posłał go, by czynić wolę Ojca. Katolik też jest tym kto posyła i tym kto jest posłany; jest posłanym przez Chrystusa i posyła innych w imię Chrystusa. Katolik posiada swoje przekonania moralne, społeczne i polityczne, ponieważ jest otwarty na Chrystusa, a nie na jakąś bezkształtną nieokreśloną Inność. Te słowa JPII "otwórzcie drzwi Chrystusowi" jakby przewidziały koncepcję Franciszkańską "otwórzcie drzwi Inności." Jeśli nieprawda jest innością wobec prawdy a zło innością wobec dobra to czy my pragniemy takiego katolicyzmu.? Kto rozpowszechnia takie hasła i kto je przyjmuje?
Dlatego katoliku uważaj kogo posyłasz do tworzenia prawa? Katolik musi wiedzieć, że człowiek, który tworzy prawo, tworzy je zgodnie z Nauką Kościoła i Chrystusa. Każdy inny posłaniec nie jest posłańcem Prawdy. Katolicy wolnościowi przyczyniają się przez to do rozszerzania nieprawdziwej wizji człowieka właśnie poprzez to prawo a konsekwencje tego możemy zobaczyć tam, gdzie ta wizja została już rozpowszechniona, a gdzie ma miejsce chociażby w protestanckiej Holandii.
Wiadomo, że nasz posłaniec nie będzie idealny, ponieważ każdy jest grzeszny. Gdyby ktoś powiedział, że zły człowiek (choć absolutnie zły człowiek nie istnieje) nie stworzy dobrego prawa przyjmijmy hipotetyczną sytuację braku zakazu pedofilii w jakimś tam społeczeństwie. Istnieje dwóch pedofilów. Jeden mówi: „nie ma nic w tym złego”. Drugi mówi „jest to złe. Ale co mam zrobić, jeśli inaczej nie mogę.” Wtedy ten drugi wpada na pomysł: „stwórzmy prawo zakazujące tego czynu i obwarujmy to dotkliwą karą. Może kara mnie powstrzyma przed złem, które dokonuje.” Jeśli ktoś grzeszy, ale wie, że grzech jest zły i chce wprowadzić zakaz a zwłaszcza karę, która ma go powstrzymać to jednocześnie wie czym jest dobro a czym zło. Zapis prawa ma pokazać, gdzie leży dobro i gdzie zło. Ta sytuacja rozwiązuje ponadto dylemat: „co innego mówi a co innego robi” co również opisuje św. Paweł „Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, ponieważ nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę - to właśnie czynię. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, to tym samym przyznaję Prawu, że jest dobre. A zatem już nie ja to czynię, ale mieszkający we mnie grzech.” Te wymyśloną sytuację przełożymy na Jakiegoś Pana K. Dla TVN jest to wcielony diabeł. Dla wielu katolików też; ja uważam go nie za idealnego człowieka. Ale co z tego jak jest tym „przytoczonym przykładem o pedofilii, który wie, gdzie leży dobro i chce je wcielić w prawo”. Dla mnie to jest najważniejsze. Idealnie byłoby, jeśli polityk będzie Karolem Wojtyłą, ale minimum to mieć poglądy ideologiczne jak Wojtyła lub Chrystusa i je wcielać w prawo.

2c. Polityka a narzucanie woli przekonań.
Liberalni katolicy wychodzą z założenia, że katolik nie może narzucać swoich idei katolickich poprzez prawo, ponieważ to już jest przemoc religijna wobec innych religii i niewierzących. Ich sposób rozumowania nie wyklucza samego pojęcia narzucania, ale narzucania myślenia katolickiego. Choć muszą przyznać, że narzucają poprzez swoich przedstawicieli politycznych, ale nie zasady wynikające z ich religii, ale zasady obce w stosunku do niej, a więc w naszym pojęciu sprzeciwiają się Prawdzie. Jeśli wyrzekają się narzucania innym prawdy to z konieczności muszą narzucać coś co jest sprzeczne z prawdą. Cóż za absurd działania.
Stosują zasadę wymuszania, ponieważ głosują na polityków, którzy są powołani do tworzenia zakazów i nakazów, czyli prawa, które będzie wymuszało. Tylko wymuszają ideami sprzecznymi z tym w czym się wychowali i wzrastali; przykład Trzaskowskiego, który chciał wprowadzić w wyborach prezydenckich prawo do małżeństwa homoseksualnego. Owi 'katolicy' uderzyli wprost w fundamenty swojej wiary. Bóg nie zdefiniował jakie zasady mamy tworzyć przy ustanowieniu podatków, ale tę strukturę jaką jest małżeństwo a potem rodzina ustanowił, a Chrystus przyznał jemu rangę sakramentalną i w tę świętość w wyborach prezydenckich uderzyli „trzaskowscy katolicy”. Niepojęte co się wydarzyło; jakie zło musieli dostrzec w swoich przeciwnikach, aby na to się popchnąć. Tę sprawę postaram się wyjaśnić na końcu. Jesteśmy skazani na narzucanie innym jakiś wartości. Można się odłączyć od demokracji, jeśli chcesz, ale jeśli już w niej chcesz uczestniczyć musisz przyjąć, że będziesz narzucał ludziom jakieś wartości. Również nie możemy pozbyć się władzy w ogóle. A więc musimy przyjąć, że ona musi istnieć. To, jeśli tak jest jak wyżej: katoliku to narzucaj swoje wartości. Jedyny wyjątek przedstawiłem i uzasadniłem gdzie indziej.
Jeśli my w kościele modlimy się „nie zważaj na nasze grzechy, lecz na wiarę swojego kościoła” to my dla i w imię naszego Boga w stosunku do innowierców i ateistów możemy się również modlić „nie zważaj na ich niewiarę, lecz na dobre czyny, które wypływają z mądrości Chrystusa i Kościoła wdrażane w prawo i obyczaj”. Jeśli heretycko przyjmiemy, że Bóg może zbawić niewierzącego za czyny to warto to zrobić. Jak już pisałem motywacją do tworzenia prawa może być wszystko, również możemy tworzyć prawo składając je na ołtarzu szatana. Nie musimy nikogo informować o naszych intencjach. Każdy ma do tego prawo. Ale i tak człowiek ostatecznie przy śmierci odpowie przed Bogiem pod Czyją inspiracją i w Czyim imieniu działał.

2d. Działanie polityczne papieża. !!!!!!!
Patrząc znów pod kątem materialistycznej diagnozy życia społecznego, które zdefiniowaliśmy na początku artykułu Papież wykonując "władzę duchową" wykonuje ją za pomocą władzy politycznej, ale nie odwrotnie; władzy politycznej nie wykonuje za pośrednictwem „władzy duchowej.” Kierunek władz będzie wszędzie i zawsze jednostronny: od władzy duchowej do władzy politycznej. Przyjąwszy ten punkt widzenia dopowiemy: Papież dokonuje tylko władzy politycznej w imię może jakiegoś wyimaginowanego boga (z małej litery celowo) których wiele w historii, a którą my nazywamy władzą duchową. Nikt nie powie, że funkcjonowanie watykańskiej ustawy o banku watykańskim, co jest domeną praw ekonomicznych realizowanych jako funkcja polityczna, wynika z prawa bożego, a więc z władzy duchowej. Możemy nawet dodać, że z punktu widzenia używania lichwy, jest sprzeczna z prawem bożym. Jeśli chcecie moi kochani katolicy liberalni wyzwolić przestrzeń polityczną od ducha, to przyjmę jak zaznaczyłem na początku naukowy punkt widzenia i czysto ludzki mówiąc przewrotnie: władza papieża jest władzą czysto polityczną, więc nie ma czego oddzielać od siebie; nie można władzy politycznej od władzy politycznej oddzielać, ponieważ to jest sprzeczność.
Z kolei z punktu widzenia naszej wiary Papiestwo w swoich ramach kumuluje władzę polityczną i duchową i one się wzajemnie przenikają i tak powinno być w każdej przestrzeni politycznej. Nie jest tak, że Kościół wewnątrz siebie posiada samą władzę duchową i tylko nią lub posiada władzę duchową, która jest lub ma być zewnętrzna wobec własnej władzy politycznej. I nie  jest tak, że zespolenie wewnętrzne tych władz jest władzą duchową wobec władzy politycznej we właściwym tego słowa znaczeniu.
Cała organizacja Kościoła opiera się na dwóch prostych filarach budowania Kościoła w dziejach Apostolskich czyli władzy biskupa i proboszcza. Rozdawanie przez Kościół ubogim jedzenia, czyli realizacja potrzeb życiowych człowieka, o którą z naszego współczesnego założenia ma się troszczyć państwo jest mieszaniem się do polityki? Przecież Papież mianuje, zwalnia, czyli dokonuje czynności typowych dla władzy politycznej. Gdzie jest ta władza duchowa a gdzie polityczna? Czy to nie jest sztuczny podział w celu eliminacji Chrystusa z przestrzeni publicznej a później z ludzkich serc.? Czym ma się zając Kościół? Czystym intelektem, czyli nauczaniem? Przekazywaniem mądrości bożej? Li tylko tyle? Dostarczanie wszystkich materialnych rzeczy podczas budowania kościoła i jego funkcjonowanie są działalnością ekonomiczną, a więc będącą domeną życia politycznego i co ma się tych funkcji kościół pozbyć? Być czystym duchem przekazującym wiedzę Chrystusa i o Chrystusie? Jesteśmy skazani na władzę polityczną i ona funkcjonuje w każdej społeczności ustrukturyzowanej. Władza polityczna musi być przesiąknięta Ewangelią jako postulat a nie jak w tytule artykułu.
Nawet patrząc na niewierzących wykonujących władze polityczną czy powiemy, że dokonują jej bez władzy duchowej? Jakbyśmy mieli definiować tę władzę jak władztwo ducha, którego oni by nie mieli mieć, ponieważ są niewierzącymi.? Czy ich władza ducha to nie jest posługiwanie się jakąś moralnością, którą my definiujemy jako pochodzącą nie tylko od człowieka? Czy władza duchowa przynależy tylko dla wierzących.? Czy są na świecie ośrodki władzy materialistycznej, czyli władzy niewierzących, która ma wpływ na władzę polityczną.? Myślę o ośrodkach myśli, katedrach filozofii, których idee wytworzone w ich ramach spływają na społeczeństwa i w miarę jak mają wpływ na ich sposób myślenia, rząd tych idei nazywa się władztwem „izmów” tak jak strukturalizm językowy posiada jakiś wpływ na współczesny sposób myślenia i ten wpływ nie koniecznie nazwiemy boskim.
Podsumowując: władza duchowa to z założenia władza myśli niebędącej materią a władza polityczna to władza nad materią nie będącej duchem i w ramach tej materii zaspokojenie potrzeb materialnych.

2e. Polityczna obrona Kościoła
W 2020 roku, kiedy polski Trybunał Konstytucyjny wypowiedział się w sprawie aborcji wyszły na ulice setki tysięcy protestujących. Swój niesłuszny gniew skierowali wobec naszej kultury, atakując kościoły. "Zło dobrem zwyciężaj" jest wezwaniem do działania, a nie do niedziałania. Jest aktywnością w celu przezwyciężenia zła. Ci co są bezczynni na zło społeczno-polityczne dopuszczają się zła; niszczenie kościołów w czasie protestów antyaborcyjnych i bezczynność katolików liberalnych mówiących mamy "kościół w sercu" jest tego przykładem. I co na to by Piłsudzki powiedział goniąc bolszewików pod Warszawą: "nie będę bronił Polski, ponieważ mam ją w sercu". Jakie media wciskają katolikom liberalnym taki "s.h.i.t". Przychodzi wandal do ich domu, niszczy kilofem ich fundamenty i firnamenty, a katolicy wolnościowi mówią: "ja mam swój dom w swoim sercu". Co robisz? Bronisz swojego domu? Powstrzymujesz agresora? Jak widzisz jego większą siłę wzywasz sąsiadów? Jak to nie poskutkuje, wzywasz policję dla jego obrony? Może siadasz i powiadasz swoim dzieciom: "my mamy swój dom w sercu". A ja myślę nie; pobiegli by po policję, po znajomych lub sami by starali się ich powstrzymać. Ten nurt katolików nie jest już zdolny do obrony żadnych swoich wartości, w których się wychowali i dorośli. Katolicy na świecie zostali ogołoceni z możliwości jakie daje im demokracja. Obrony tego co ich. Tu nie chodzi o walkę, ale tylko o wyjście i stanięcie obok Kościoła, żeby przeciwnik zobaczył, że jest nas dużo; wtedy by odszedł, tak jak komuniści odeszli, kiedy widzieli miliony na spotkaniach z Wojtyłą. Niestety to jest skutek oddzielenie władzy ducha od władzy materii. Samo wyjście obrony kościoła jest już działaniem społeczno-politycznym. I jak tam wejść bronić tego co Boskie, skoro wchodzimy już do tego co jest Cesarskie. W tym samym też czasie mój brat powiada, że PIS nie słucha społeczeństwa. A ja się zapytuję, jak nie słucha; słucha tej większości 51% skupionej w sejmie, która za tą partią głosowała, a nie 49% ich zwolenników, która wyszła na ulicę. Właśnie posłuchanie tej 49% mniejszości byłoby wystąpieniem przeciwko demokracji. Kiedy te 49% zamieni się w 51% będzie miała prawo wprowadzić swoje prawa. Były wybory; większość została wybrana i rządzi.
Protesty antyaborcyjne  miały charakter polityczny i jeśli te protesty zaczynają atakować mury kościołów to jaka postawę mają przyjąć katolicy co mają swój kościół w sercu? Jeśli  atak odbywa się w przestrzeni politycznej to oni musieli by wejść do tej przestrzeni i w jej ramach bronić tych murów a więc musieli by dokonać jakiejś symbolicznej obrony swojej wiary. No ale tej wiary w  przestrzeni politycznej nie wolno bronić bo to są inne wyodrębnione przestrzenie. I to jest skutek kiedy oddzielamy religię od polityki i tak jak piałem na początku "zepchnijmy ich wiarę tylko do poziomu ich serca".
W demonstracjach antyaborcyjnych widziałem matkę z nastoletnią córką idącą w pochodzie i obie głosowały za prawem nad „aborcją”. Pomyślałem co się stało? Została zerwana nić zaufania między pokoleniowego. Córka głosuje „za” dając sygnał „mamo miałaś prawo i mogłaś to zrobić, żeby mnie zabić”. Mama myśli „córko ja to mogłam zrobić i ty będziesz miała to prawo zrobić ze swoim dzieckiem, o to walczymy”. Wystarczyło prawie 15 lat od śmierci JPII, a indoktrynacja liberalnej ideologii (TVN, TP, GW) wymiotła z mózgów tych katolików jego myśli zastępując myślą „uczynimy Was na obraz i podobieństwo Nasze”. Ci „My” to kilkunastu bogaczy amerykańskich, posiadaczy Discovery, którzy nie chcą przekazywać prawdy, ba ta to jest rzecz wtórna. Chcą uczynić swych odbiorców na modłę swojej ideologii i niektórych już uczynili, a która nie pochodzi bynajmniej od Prawdy. Wcześniej właścicielem TVN był niemiecki i protestancki Axel Springer.

2f. Niszczenie sumień przez liberalnych katolików
Liberalni katolicy powodują niszczenie sumień poprzez obojętność na wpływ katolicyzmu na prawo, które w Polsce obejmuje 36 mln ludzi. Ograniczają się do kształtowania sumień tylko do poziomu rodzin, nie wiedząc, że społeczeństwo i rodziny to naczynia połączone, a narzędziem tych naczyń jest polityka ze swoja możliwością kształtowania prawa. Jeśli zdeformujemy społeczeństwo zdeformujemy rodzinę, a więc synów naszych synów. Jeśli zdeformujemy rodzinę zdeformujemy społeczeństwo. Spoiwem łączącym te dwa ogniwa jest państwo i prawo. Katolicyzm nie niszczy się nie chodzeniem do kościoła, ale na pozwolenie w społeczeństwie na funkcjonowanie takiej kultury za pomocą prawa (nakazy i zakazy), która niszczy wiarę od fundamentów poprzez kulturę a raczej na jej zmianę w kierunku antykultury. Kościół posiada pewne przekonania moralne i kiedy społeczeństwo wchłonie moralność przeciwną do Kościoła to nastąpi za dużo sprzeczności między systemami wartości; nie odbywanie praktyk religijnych będzie tylko ostatnim etapem tej rewolucji. Sam byłem w takiej sytuacji, ale w latach 90 nie przestałem wierzyć w Boga tylko go „zawiesiłem”. Mówiłem: „wrócę do tego w przyszłości. Nie wiem kiedy, ale wrócę”. Kiedy ćwiczyłem jogę i przy okazji czytałem terminy mówiące o ideologii narosłej wokół jogi przy okazji wykonywania ćwiczeń, mój umysł dostawał wymiocin, kiedy czytał te pojęcia, tak był mocno związany z tomizmem. I ten święty uratował moją wiarę i przekonania.
Jednostka postępująca źle zostaje przywołana do porządku, jeśli system prawny jest spójny. Jeśli 100% społeczeństwa wierzy, że kradzież jest zła i zarazem te 100 % procent kradnie to wspólnota jest wstanie sama siebie przywrócić do porządku. Ideologia nie znosi próżni, jeśli nie zagospodarujesz młodego umysłu prawdą i jednocześnie pozwolisz na funkcjonowanie tzw. inności i ta inność uzyska przewagę, prawdopodobnie dopadnie twoje dzieci i może zatracisz dziecko bezpowrotnie. A więc my mamy prawo używać prawa i państwa do ukształtowania takiej kultury, która ochroni nasze dzieci.

2g. Narzucanie wiary w Boga i kult
Dlaczego nie można narzucać wiary w Boga? Ponieważ Bóg jest niewidzialny i nie można naukowo, a więc techniką współczesności udowodnić jego istnienia a tym bardziej poznać Kim On Jest. Pomijam fakt, że można udowodnić jego istnienia za pomocą metafizyki i filozofii. Zarazem w żadnym przypadku nie można narzucać obrzędów religijnych innym wierzącym lub ateistom, ponieważ one zawsze odnoszą się do jakiegoś Boga. Każda przemoc wewnętrzna odnosi skutek oporu i nienawiści, a więc jest sprzeczne z interesem każdej religii i dlatego nie ma sensu narzucać wiary w tego konkretnego boga z jego kultem. Ale można i należy udowadniać moralność wynikającą z zasad wiary, ponieważ czyn jest widzialny. To prawda, że modlitwa w świątyni też jest czynn­ością widzialną i pożyteczną jakby powiedzieli cybernetycy społeczni zajmujący się społeczeństwem, którzy niekoniecznie wierzą w Boga, ale ta czynność odnosi się do niewidzialnej istoty, którą trudno opisać i ujednoznacznić, więc ta koncepcja z konieczności musi wykluczyć przymus prawny zmuszający do takich działań i to przede wszystkim w środowisku demokracji. Inaczej mówiąc mamy prawo wdrożyć dla innowierców i ateistów Dekalog od zasady numer 4, ale nie możemy tego robić do tej zasady, a więc do zasad, które odnoszą się do oddawania czci Bogu. Jeśli się mówi, że Bóg może zbawić ateistę, ponieważ jest dobrym człowiekiem to skąd mamy wiedzieć, że jest dobry. Tylko z punktu widzenia jakiejś etyki dokonujemy oceny i my katolicy możemy z tego punktu widzenia oceniać i wierzyć, że Bóg zbawi niewierzącego, ponieważ realizuje wolę boską będąc pod jej inspiracją za pomocą praw i obyczajów, które odpowiedzialnie wytworzymy. Również inni oceniają katolików z punktu widzenia ich etyki. Takie jest prawo demokracji.

2h. Głosowanie na poganina
Jeśli katolicy głosują na kandydata co ma pomysły pogańskie to zgadzają się na jakiś stopień pogaństwa. Nie można prawdy podzielić na pół. Albo my rezygnujemy z czegoś i wyrzekamy się prawdy albo oni. Liberalni katolicy pozbyli się wspólnotowego myślenia. Tę jeszcze posiada moja chorująca matka. Na czym to polega. Modlitwa mamy za mnie jest sensem tego działania wspólnoty. Ona jako matka myśli o moim zbawieniu. Ale ma myśleć tylko o moim zbawieniu za pomocą modlitwy czy poparcia istnienia jeszcze w miarę rozsądnego obyczaju i prawa?  Miasta w większości głosują za PO, które symbolizuje liberalne i indywidualistyczne myślenie. Dlatego należy skierować się na wieś, która jest przyczyną myślenia wspólnotowego nie bynajmniej kolektywistycznego.
Rodzina jest częścią wspólnoty polskiej. Trudno powiedzieć, czy Bóg chce 15 % podatku dochodowego czy 16% jego wersji. Więc trudno tu ustalić co jest sprzeczne z wolą Pana. W tych sprawach musimy kierować się zasadą sprawiedliwości w ogóle lub pojęciem sprawiedliwości społecznej. Ale jeśli wiemy, że małżeństwo kobiety i mężczyzny jest strukturą ustanowioną przez Boga i jednocześnie wiemy, że katolicy liberalni głosując na Trzaskowskiego, który chce zaprowadzić małżeństwa homoseksualne to powiedzmy szczerze ci katolicy uderzają w samego Boga i Chrystusa. Jedna z podstawowych tez katolicyzmu jest istnienie Ducha na zewnątrz materii. Trzaskowski jest panteistą, czyli zwolennikiem idei „wszystko jest bogiem i to co widzialne i to co niewidzialne”. Jak się przyznał, jest zwolennikiem Barucha Spinozy i jego wielkim wielbicielem. Zastanawiam się jakie prawo będzie wprowadzał, jak stanie się jego twórcą? Co lub jaka zasada lub jaki Byt będzie stanowić podstawę tego działania? Musimy wiedzieć, że przyjęcie pewnych zasad kierujących rzeczywistością albo przekonań, że pewne zasady nią kierują  ma wpływ na naszą rzeczywistość moralną. 

2i. Kasacja zakazu „nie zabijaj” ponieważ jest w Dekalogu
Jeśli mamy w polskim prawie zapisane „kto zabije podlega karze” i jednocześnie w mojej religii istnieje zakaz: nie zabijaj to czy jestem zobligowany w myśl zasady liberalnych katolików wykasować z prawa ten zakaz, ponieważ jednocześnie istnieje w dekalogu danym Mojżeszowi przez Boga i stanowi tak zwane przymuszanie inaczej myślących do naszej wiary. Nasze prawo od 1000 lat jest kształtowane za pomocą katolickiej kultury religijnej. Jednostka od urodzenia jest poddawana naciskowi tej kultury zresztą jak i w każdej kulturze każdy człowiek jest poddawany jej otoczeniu. I co mamy wyłowić te zasady spośród całości, wyselekcjonować i odrzucić w imię tak zwanej tolerancji religijnej lub ideologicznej. Jeśli ktoś powie, że ten zakaz zabijania jest dorobkiem cywilizacyjnym ludzkości to na pewno znajdziemy dużo elementów w prawie, obyczaju i kulturze, które wynikają z naszej religii, ponieważ każda cywilizacja opiera się na religii. Oczywiście oprócz jedynej próby zaprzeczenia tej prawidłowości, która dokonuje się w XX w i obecnie w Europie, bowiem materializm jak i marksizm jest kukułczym jajem cywilizacji europejskiej. Kontynuując, wiele zasad prawnych i moralnych istnieje w społeczeństwie, którym są poddani innowiercy lub niewierzący i pośrednio narzuca im się kulturę religijną za pomocą tych narzędzi. Muzułmanie nie mogę zawrzeć sobie wielożeństwa w Polsce, a więc narzuca im się pewną kulturę cywilizacyjno-religijną i się ich zmusza albo zakazuje, o ile chcą zawrzeć wielożeństwo, do monogamii. Tutaj ograniczyliśmy inność i różnorodność wolnościowym katolikom i mam nadzieje, że tak pozostanie. Ich pomysł nie narzucania kultury religijnej innym tutaj się doskonale „samozaprzecza”. Gdyby ktoś chciał jeszcze z nich powiedzieć, że jest „wolnościowcem”, powiem mu: jeśli urodzisz się w tej chwili w kodeksie cywilnym jest 10 tysięcy przykazów ograniczających twoją wolność.
W takim razie katolicy liberalni muszą przeklnąć Mieszka I za antydemokratyczne przyjęcie chrześcijaństwa bez pośrednictwa ludu oraz związanie Kościoła z Państwem przez 1000 lat. Raczej niech będą jemu wdzięczni tego narzucenia.

2j. Oddzielenie prawa boskiego od polityki.
Skutkiem rozdziału idei „boskich” od idei państwa jest to co dokonali katolicy. Środowiska liberalne katolickie w wyborach prezydenckich poparły Rafała Trzaskowskiego. Jedna ich ręka popiera w życiu zasady katolickie druga ręka mocą swojego przedstawiciela uderza w fundamenty chrześcijaństwa, a więc w zasadę małżeństwa jako związku między jedną kobietą i jednym mężczyzną. Trzaskowski jako zwolennik małżeństw homoseksualnych, a pewnych działań prawnych w tym kierunku dokonał już jako burmistrz w Warszawie mógł przenieść te zasady na forum całej Polski. Pewne zasady dla religii są zasadami fundamentalnymi. Tak jest z sakramentem małżeństwa. To czego dokonały te środowiska jest dla mnie nie pojęte. Jak mogły? Dokonały zdrady swojej wiary? Tak trzeba tu powiedzieć, choć człowiek grzechem dokonuje zdrady niemal codziennie, to jednak zmiana idei jest zdradą wyjątkową. Trzaskowski jako prezydent Warszawy stworzył ramy prawne dla ideologii LGBT podpisując kartę LGBT dla Warszawy. Karta ta opiera się na nieludzkim i anty dziecięcym dokumencie WHO o zaleceniach dotyczących dzieci i ich seksualności.
W 2019 środowiska związane z ideologią LGBT rozwiesiły na plastikowych ustępach miejskich szalet "tęczowe maryśki". Oto wypowiedź lidera kiedyś jeszcze otwartego katolika dziś już agnostyka jak sam przyznał Donalda Tuska: "taka sama Matka Boska z tęczą stoi w kościele Mariackim". Tym zdaniem zaprzeczył nie tylko wielowiekowej tradycji polskiej ale też podstawowym zasadom pokoju religijnego w społeczeństwie, która brzmi: "ja nie obrażam twoich świętości a ty pilnuj żebyś nie obrażał moich świętości".

3. Demokracja i religia.
3a. Narzucanie poglądów innym.
W demokracji pozwalamy na narzucanie sobie poglądów innych, kiedy przegrywamy wybory i odwrotnie, ci inni zgadzają się na narzucanie im poglądów przez nas. Jeśli dajemy im to prawo narzucania to musimy rozciągnąć tę zasadę na wszystkich. Nie może być inaczej, ponieważ władza z konieczności narzuca zasady, które większość ustanowi i tu mówimy o demokracji. Na podstawie tego wysuwamy wniosek czym jest demokracja. Jest umową wszystkich ze wszystkimi, że jeśli wygrasz ty wybory, ty tworzysz prawo, a ja się na to godzę, ponieważ tak się z wami umówiłem. Kiedy wygrał PiS widziałem zachowania tzw. katolickich demokratów; jeden powiedział "podzielić Polskę tak jak Czechosłowację na pół; wschodnią katolicką i na zachodnią tę nowoczesną” (dla mnie idącą w protestantyzm co jest już procesem bardzo zaawansowanym). Inni przestali oglądać telewizję z jej "propagandą pisowską"; inni mówili, że wyjadą z kraju. Tak zachowuje się demokrata? Że uznając zasadę większości obraża się na społeczeństwo, które wybiera większość, której on nie akceptuje. Nie, to jest doskonały materiał nie na demokratę, lecz na totalistę lub tęczowego faszystę. Narzucanie prawa jest zasadą zasad w każdej dziedzinie ludzkiej oprócz tej o której piszę niżej o nieingerencji prawa w formę wiary. Idąc do końca tego podrozdziału ukuwam taką ideę demokracji: jest to wolny przepływ założeń nieudowadnialnych. Dlaczego? Ponieważ jeśli nawet w filozofii można wszystko uzasadnić lub obalić to i tak trzeba dokonać pierwszych założeń i na tej podstawie tworzyć swój system idei i ostatecznie stanąć w jego obronie. Każdy z nas posługuje się tymi założeniami. W pierwszym fragmencie tej definicji mówię o wolnym przepływie idei, ponieważ każdy w zmienności demokracji może zmieniać dowolnie swoje założenia podstawowe.
 
3b. Obrazując demokrację.
Przyjmijmy hipotetyczną sytuację dwóch grup. Jedna chce postawić na osiedlu znak nakaz skręt w prawo druga nakaz skrętu w lewo. Obie grupy przedstawiają swoje racje. W końcu dochodzi do głosowania jako wyraz akceptacji systemu demokracji obu grup. Akurat tak przypadło, że ilość głosujących jest nieparzysta i obie grupy ustaliły, że głosy wstrzymujące są nieważne. Jedna z nich wygrywa. Co to oznacza? Że jedna grupa zmusza drugą "jak żyć"? No nie ponieważ obie zgodziły się na zasadę demokracji, o której wspomniałem wcześniej. Czy wygrani mogą być okrzyknięci grupą nietolerancyjną, ponieważ nie zaakceptowali poglądów przeciwników tak zwanych „innych”? Również nie i to z powodu jak wyżej. Czy można ich uznać, że nie mają szacunku do "innej religii" i wiary, że skręt przeciwny do wygranego jest mniej zły lub bardziej dobry. No również nie z powodów przedstawionych. A jakie prawo ma grupa przegrana w tym temacie. Żadne? No musi wykonywać zasady wygrane przez większość. Jest przymuszona, ponieważ na to się zgodziła. Sytuacje można by rozciągnąć na decyzję na całą Polskę albo na jakeś systemy ideologii moralnej całych społeczności. Czy grupa religijna protestantów może przymuszać grupę religijną katolików do pewnych zasad moralnych, jeśli któraś z tych grup wygra w głosowaniu. Odpowiedź brzmi: może tak zrobić, ponieważ demokracja jak pisałem jest zasadą większości za wyjątkiem zasad, kiedy prawo ingeruje wewnętrznie w czyjąś wiarę w tego lub innego boga i w czynności publicznego lub prywatnego oddania jemu czci. (Ten długotrwały proces wygrali protestanci w Holandii). 
Weźmy dla przykładu inną sytuację: głosowanie sejmowe w jakiejkolwiek sprawie. Można powiedzieć, że w takiej sprawie tworzą się dwa obozy: przeciwników i zwolenników pewnego głosowania: pomijam znowuż wstrzymujących się. Tworzą się jakby dwa podziały społeczne może w banalnej sprawie, ale one może reprezentują przykład demokracji w ogóle. W każdym głosowaniu jest mniejszość i większość, która wygrywa a mniejszość przegrywa. Czy możemy powiedzieć, że większość jest nietolerancyjna, ponieważ przegłosowała w tym głosowaniu większość? Nie, ponieważ obie strony przyjmują naczelną zasadę demokracji. I załóżmy teraz sprawę większego kalibru: ustalenie na przykład religii katolickiej jako religii panującej. Czy jeśli większość przegłosuje mniejszość to to będzie nietolerancja religijna. Nie, większość tak zdecydowała. Ci co przedkładają zasady ponad zasadę demokracji, a więc wolą ludu są ideologami nie demokratami. Nadmienię, że nie wolno używać demokracji w sprawach kultu i koncepcji Boga. To jest jej jedyne samoograniczenie demokracji. Czyżby w imię tolerancji, szacunku dla inności i koncepcji wykluczenia mamy, jeśli ustanowiliśmy demokratycznie skręt w prawo, dać prawo skrętu w lewo? Tak nie funkcjonuje żadne prawo.
Podsumowując jedyną zasadą demokracji jest zasada demokracji. Inne zasady z niej wypływają; jeśli ktoś sugeruje zasadę niezależności światopoglądowej państwa to o tyle jest ona prawomocna o ile wypływa z tej pierwszej. Odrzucenie tej drugiej spełnia doskonale tę pierwszą o ile większość tego sobie życzy.
 
3c. Niezależność światopoglądowa państwa.
Nie ma czegoś takiego jak niezależność światopoglądowa państwa. Dlaczego? Ponieważ forma państwa jest już zależnością światopoglądową. Każde państwo przybiera w dziejach różne meta formy czyli formy bardziej pierwotne; może to być demokracja, może być plutokracja, może być arystokracja lub może być królestwo. Każdą z tych form tworzy zespół światopoglądów jaką wyznaje dana społeczność na danym etapie rozwoju historii. Czyli u samych podstaw organizacji państwa nie ma niezależności ideologiczno-światopoglądowej, ponieważ żadne społeczeństwo nie jest poza światopoglądem. Nawet jeśli na tej podstawie ideologicznej, na tej meta formie tworzy się tzw. "niezależność światopoglądową państwa" to już sama forma państwa jest zależną formą światopoglądową. Mało tego. Będziemy mieli taką niezależność światopoglądową jaka jest zależna forma światopoglądowa takiego państwa. To Konstytucja ograniczy ramy zakresu tej niezależności. I dorzućmy: jaka wolność wypływa z  niewoli?
Jeśli już ustaliliśmy, że forma państwa nie jest wolna od światopoglądu stąd wniosek, że możemy narzucić jakikolwiek porządek ideologiczny, ponieważ wcześniejszy porządek jest już też samonarzucony sobie przez społeczeństwo historyczne, owej meta-formy. Ale jeśli już tak możemy zrobić na podstawie „samonarzucania” sobie formy państwa to najlepiej, jeśli zrobimy to zasadą większości niczym "Vox populi vox Dei", czyli wolą ludu i metodą demokracji. W historii formy państwa obalano rewolucyjnie albo postępowo: królestwo w demokrację albo odwrotnie; cesarstwo w "senatyzm" i odwrotnie. To prawda, że demokracja również może powstać w wyniku rewolucji, ewolucji lub przewrotu.
Już samo prawo tworzenia przepisów wewnątrz organizacji państwa tworzy się według pewnych zasad; może nawet tak jak mówił Feliks Koneczny organizacja państwa jest przepojona duchem bizantynizmu, cywilizacją turańska lub cywilizacją łacińską. Sama idea niezależności światopoglądowej jest też światopoglądem wytworzonym na przestrzeni dziejów historycznych, począwszy od Odrodzenia, kiedy to świat chrześcijański podzielił się na pół za sprawą protestantyzmu. Jakim duchem moralnym kieruje się administracja danego społeczeństwa? Jest niezależna od wszelkiej moralności? Raczej nie. Jest zlepkiem różnych moralności z przewagą elementów cywilizacyjnych? A może jest tak, że taka jest administracja jaki duch społeczeństwa, z którego pochodzi. Jeśli społeczeństwo jest przepojone cywilizacją łacińska to może tym duchem moralnym przepojona jest władza. (Warto tu poczytać teorie cywilizacji Feliksa Konecznego). Stąd prosty wniosek: nie ma takiego czegoś jak niezależność światopoglądowa. Wręcz przeciwnie to zależność światopoglądowa może wytworzyć pewną ideę niezależności. Pewien znany filozof powiedział, że są tylko trzy nauki w ścisłym tego słowa znaczeniu i to jest biologia, fizyka, chemia. Reszta to naukopodobne dziedziny wiedzy. Historia wykładana w polskiej szkole opiera się na pewnych szkołach historycznych, które mają przewagę w pewnych okresach jej funkcjonowania. I według tych szkół historycznych historia jest interpretowana. Gdzie tu mowa o nauce i jakiejś niezależności światopoglądowej w szkole podstawowej. Państwo nie może stworzyć absolutną niezależność światopoglądową; nie może ad hoc zaadoptować światopoglądu wielożeństwa obok monogamii, ponieważ wielożeństwo w cywilizacji łacińskiej, w której funkcjonuje Polska jest rozumiana jako zalegalizowana zdrada małżeńska. A zdrada w naszej cywilizacji jest traktowane jako zło, a religia w naszej cywilizacji słowami Chrystusa podnosi zdradę nawet do poziomu samych odruchów duchowych, a nie tylko działań, tymi słowami:” Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa (Mt 5, 27-32). Oczywiście słowa te odnoszą się do małżonków i podejrzewam, że do tych co są też zaślubieni w Chrystusie, czyli do kapłanów. (Nie wiem jak te słowa można odnieść do związku homoseksualnego i prób w samym Kościele do redefinicji idei małżeństwa kobiety i mężczyzny) żeby tylko dokonać tu małej dygresji.
Wracając do tematu podrozdziału. Nawet gdyby można było stworzyć taką różnorodność w ramach tej niezależności światopoglądowej jej ramy są ograniczane przez zasady cywilizacji w których ta zależność funkcjonuje.
Możemy nawet pójść dalej; jeśli chcemy obalić jakiś spójny system cywilizacyjny to możemy tę ideologię "tolerancji" i w imię tolerancji, tę ideę niezależności światopoglądowej użyć jako narzędzia. Dziś w Polsce tę metodą jest obalany spójny system katolicki. Inaczej mówiąc orężem tolerancji i niezależności walczymy z Bogiem, czyli ten oręż jest być może na usługach bardziej ateizmu a nie teizmu. Dlaczego? ponieważ świeckie i laickie państwo jest bardziej podobne do niewiary niż wiary. I może to jest ukryty cel ateizmu, o którym sobie nie zdajemy sprawy. I to słowo „może” tutaj podkreślę.
Obecnie niezależność światopoglądowa Państwa jest bardziej niezależna światopoglądowo od koncepcji teistycznych niż koncepcji ateistycznych. ponieważ jeśli ten wydźwięk tej niezależności jest bardziej areligijny to czy ta idea nie służy czasami ateizmowi? Przykład ideologii gender wchodzących do publicznych szkół jest negacją tej niezależności światopoglądowej. Oczywiście wszystko to dzieje się pod rzekomym sztandarem nauki i obiektywizmu naukowego, że niby ta społeczna wiedza została utworzona pod auspicjami nauki i dlatego ma prawo obywatelstwa w szkole.
Cofając się historycznie co wytworzyło tę ideę niezależności światopoglądowej? Rozwój nauki. Nauka jako obiektywna zasada wiedzy została zastosowana do szkół. Mówi się, że publiczna szkoła ucząca naukę chemii jest niezależna światopoglądowo. Ale wszędzie tam, gdzie wiedza wchodzi w sferę ducha, a więc w sferę duchowych wyborów jednostki a nie w sferę odszukiwania zasad funkcjonowania materii już nie ma nauki. Ponieważ wybór ducha to wybór świata wartości, a te człowiek sobie wybiera. Niestety tę niezależność ideologiczną szkoły objęto również wiedzę, która z zasady podlega interpretacji jak historia. Jak wspomniałem o różnych szkołach historycznych dokonujących interpretacji wydarzeń dziejów. Dziś wchodzi też nauka o zachowaniu seksualnym. Ale powiedzmy sobie szczerze tam, gdzie następuje styk materii i duszy nie ma nauki w ścisłym tego słowa znaczeniu. Nauka jest tam, gdzie badamy materię bez duszy. I dodajmy, że zasady naukowe obowiązują też czasowo. Fizyka Newtonowska nie wyjaśnia już wszystkich aspektów działań materii. A więc wykładana w czasie, kiedy była obowiązująca z naszego czasu była po części ideologią.
Co do niezależności światopoglądowej świeckiego państwa. Od czego to świeckie państwo jest niezależne? Jest bardziej zależne od sfery profanum niż od sfery sacrum. Cała ułuda niezależności światopoglądowej jest fikcją bo już sam podział sacrum i profanum jest wytworem ludzkiego rozumu.

3d. Prawo idei katolickiej.
W demokracji katolicy ze swoimi poglądami 'boskimi' mają prawo i katolicki obowiązek uczestniczyć w tworzeniu prawa; a katolicy nie korzystają z tego prawa ani nie wykonują swojego obowiązku. W demokracji zdobywający władzę zdobywają prawo do tworzenia prawa, a jak wiemy tworzenie prawa to tworzenie nakazów i zakazów do czynów, a więc to od czego stronią katolicy liberalni będąc przekonani, że nie mogą nikogo zmuszać w sferze, która wynika z religii. Ależ absurd, przecież głosują na kogoś kto będzie, jeśli wygra tworzył prawo, które będzie zmuszało, a co gorsza, jeśli będzie zmuszało do czynów, które są niezgodne z zasadami katolicyzmu. Jakie są tego skutki już dziś widać. Jeśli założyć tę najgorszą koncepcję źródeł prawdy, o której pisałem wcześniej to czyją 'prawdę realizują'? Pamiętajmy, że każda nieprawda bazuje na prawdzie, każde kłamstwo też, ontologicznie prawda jest pierwsza nieprawda druga choć też ontologicznie nieprawda bytuje inaczej. Jeśli nieprawda istnieje inaczej i jej podmiotem jest jakiś byt to Komu oni służą? Czyje polecenia wykonują? Kłamstwo polega zasadniczo na mówieniu nie prawdy. Kłamstwo jest to taka czynność której zamiarem jest wytworzenie w Drugim nie prawdy. Inaczej mówiąc istotą kłamstwa nie jest samo mówienie nieprawdy i jej istotą jest stworzenie nieprawdy w odbiorcy przekazu. Dlaczego? ponieważ można posłużyć się celowo prawdą, aby wywołać w odbiorcy nieprawdę. My jako katolicy jesteśmy zobowiązani do wdrażania prawdy do prawa ponad wszystko. Działanie szatana polega na kłamstwie, a nasze przyjęcie tego kłamstwa polega na przyjęciu nieprawdy, której nie jesteśmy świadomi, a która nam wydaje się prawdą, którą później rozpowszechniamy. Stąd prosty wniosek katoliku: jeśli realizujesz zasady obce katolicyzmowi, wykonujesz je poprzez podmiot, który jest obcy Stwórcy.

3e. Idźcie i nauczajcie
"Idźcie i nauczajcie wszystkie narody?" Czy może idźcie i przymuszajcie wszystkie narody? Czy my katolicy przymuszając sprzeciwiamy się słowom Chrystusa w tym nauczaniu? Może kiedy działamy w warunkach demokracji, którą rzekomo wszyscy przyjęli, a więc zgodę na przymuszanie mnie, kiedy ty wygrasz wybory realizuje te deklarację Chrystusa doskonale? Przymuszanie za twoją zgodą to nie jest przymuszanie.
Możemy i mamy prawo naszą katolicką ideologię rozpowszechniać za pomocą narzędzia państwa tak samo jak ideologię materialistyczna marksiści rozpowszechniają za pomocą narzędzia państwa. Albo tak zwani „tolerancjoniści” narzucają swoją ideologię za pomocą tego narzędzia. Jeśli my nie zagospodarujemy przestrzeni prawnej naszą ideologią zagospodarują ją materialiści lub na przykład buddyści przeciwko mojemu lub twojemu dziecku i przeciw ich zbawieniu.
Żaden przydomek 'religijny' przyspawany do ideologii nie może być przeszkodą do jej wdrażania w system prawny. Weźmy przykład zabijania ludzi tak zwaną "aborcję". Ale dodajmy tutaj, że materializm, czyli założenie, że bóg nie istnieje lub że istnieje tylko materia jest równoprawny w systemie demokratycznym z założeniem, że Bóg istnieje. Jeśli systemy materialistyczne rozwijają i wdrażają swoje przekonania do prawa w państwie, dlaczego my nie możemy robić tego samego? Tylko dlatego że nasze przekonania mają przydomek 'religijny'. W pewnym sensie jak powiedziałem materializm jest też systemem religijnym tylko z przekonaniem, że boga nie ma. Jest wiarą swojego rodzaju. Swoją drogą jak podczas Rewolucji Francuskiej religię w boga zastąpiono w wiarę i cześć ludzkiego Rozumu, to dlaczego by nie czcić Nicości i oddawać jej czci. Jeśli ktoś nie wierzy, że materializm jest ideologią to proszę spojrzeć na symbolikę niewiary jako pewnej wiary. (https://www.google.com/search?q=symbol+ateizmu&tbm=isch&ved=2ahUKEwiS1Y75iZn5AhUKrYsKHaokDPsQ2-cCegQIABAA&oq=symbol+ateizmu&gs_lcp=CgNpbWcQARgAMgUIABCABDIFCAAQgAQyBQgAEIAEOgQIIxAnOgQIABAeOgYIABAeEAg6BAgAEBhQuwlY6x9g8CVoAHAAeACAAVqIAdUEkgEBOJgBAKABAaoBC2d3cy13aXotaW1nwAEB&sclient=img&ei=jjDhYpLWA4rargSqybDYDw&bih=656&biw=1396)
Dodajmy tutaj, że religia nie musi mieć swoich obrzędów tak jak modne dziś przeżywanie indywidualistyczne boga w swoim sercu i rozumie bez oddawania mu czci publicznej, rodzinnej czy indywidualnej. Z kolei oddawanie czci siłom przyrody jest przecież oddawaniem czci materialnej naturze i są nawet pewne obrzędy ku temu stworzone. Jest to system materialistyczny ze swoimi obrzędami. Materialiści wszelkich maści: Fauerbach, Marks, Lenin, Gramsci, Spinelli nie powiedzieli: „nie wolno narzucać nikomu swoich marksistowskich i materialistycznych poglądów.” Dlatego mają przewagę nad katolicyzmem i używają jako narzędzia tych katolików, którzy zostali przekonani, żeby oddać dosłownie Cezarowi sferę polityki, a nie żeby ją gospodarować w imię Chrystusa.

3f. Różnorodność ateizmu
Marks napisał pracę magisterską Różnice między demokrytejską a epikurejską filozofią przyrody. Inaczej mówiąc rozważał różnice pomiędzy epikurejską a demokrytejską ideą materializmu przyrody. Czyli mamy tu wiarę, że istnieje tylko materia w wydaniu filozofów greckich Epikura i Demokryta tak jak jest z wiarą, że istnieje Bóg katolicki lub muzułmański. Jak pisałem wcześniej były tworzone koncepcje raju na ziemi tworzone przez Lenina i Trockiego; oba te systemy zabijały swoich przedstawicieli tak jak przedstawiciele protestantów i katolików w XVI wieku. Powyższe rozważania, że wiara, że istnieje tylko materia prowadzi do wniosku, że nie ma czegoś takiego jak świeckie państwo niezależne od religii, ponieważ sama wiara, że nie istnieje Bóg a istnieje tylko materia już jest pewną wiarą. Świeckie państwo to kościół z wiarą, że jest tylko materia z ich kapłanami czyli urzędnikami. Nie do wiary.? Czyżby? Podstawą wiary materializmu nie jest wiara, że istnieje materia, ponieważ tą doświadczamy namacalnie i pewnie; podstawą tej wiary jest przekonanie, że istnieje TYLKO materia. Podstawą tej niewiary w Boga jest zawsze istnienie ludzi z ich przekonaniami, że istnieje duch i z istnienia tej antynomii ateiści wyciągają wniosek i wierzą, że istnieje tylko materia. Gdyby nie teiści to nie było by wiary ateizmu w sensie jaki zdefiniowałem: istnieje TYLKO materia.
I pojedźmy po bandzie: a może zabrońmy społecznego i politycznego istnienia wierze, że istnieje tylko materia z całym jej dorobkiem w sferze społecznej i politycznej tylko dlatego, że jest to wiara w tylko materię. Może wprowadźmy zakaz wpływania na Państwo i tworzenie prawa i wykorzystania państwa jako narzędzia, tak jak katolikom odmawiają prawa istnienia w tych sferach wyznawcy tej przeciwnej ideologii przytaczając przewrotnie słowa Chrystusa
Inaczej mówiąc Boga ani udowodnić naukowo nie można ani obalić, tak samo wiary, że istnieje tylko materia, ani udowodnić, ani obalić nie można. Jeśli jest tak, jak żeśmy udowodnili oba systemy mają równe prawo wykorzystywać państwo i o tej sytuacji decyduje wybór jednostek demokratycznych. Mało tego nasza historia polityczna pokazuje, że tak jest. Jest ciągłe przeciąganie liny aborcyjnej raz w jedną raz w druga stronę. Pomijamy tu celowo naukowy sposób badana materii, który daje nam duże prawdopodobieństwa jaka jest materia. Ale i nawet takie podejście do materii nie wyklucza oddawania jej czci wychodzącej z przekonania jaka Ona jest wielka i jakie jeszcze tajemnice w niej tkwią.
Jedyne co może ujednoznacznić widzenie materializmu jest nauka, ponieważ teorie naukowe są weryfikowane poprzez działania technologii. Ale nauka nie jest światem wartości, ponieważ nim może być rodzina, kult jednostki, naród lub Bóg i cokolwiek człowiek zapragnie. I tę dziedzinę wartościuje nie nauka, ale etyka jako dział filozofii, która bada ostateczne podstawy bytu z jej najważniejszą antynomią: czy istnieje tylko materia czy istnieje obok niej Duch.

3g. Czy religia może wpływać na demokrację?
Argument, że religia nie może kształtować życia politycznego uważam za bezpodstawny. A co w sytuacji, jeśli 80 % społeczeństwa katolickiego życzyłoby sobie utworzenie teokracji katolickiej na bazie demokracji, czyli w wyniku głosowania. Jakikolwiek zakaz lub jakakolwiek krytyka takiego wyboru jest działaniem przeciwko demokracji. Oczywiście dla bezpieczeństwa jakikolwiek system, który wychodzi i przekształca się z demokracji musi posiadać wentyl bezpieczeństwa jakim jest demokracja, czyli mądrość wskazuje, że jeśli tworzyć taki system to niech nim będzie demokratyczna teokracja katolicka, a nie tylko teokracja katolicka, z możliwością demokratycznego powrotu do demokracji bez przydomku "teokracja katolicka". Inną sprawą jest, że każda władza korumpuje i odzyskanie demokracji może wiązałoby się z odzyskaniem jej w sposób rewolucyjny. Ale niestety to są koszty przyjęcia jakiegokolwiek systemu w demokracji, który z pozoru nie ma cech demokracji jak i każdego, który się wyłania z demokracji. Podobnie było z faszyzmem jako systemem utworzonym w sposób demokratyczny. Współcześnie tworzy się demokrację na siłę, żeby tylko nie przyjął się jeden spójny system ducha konkurencyjny wobec jedynej słusznej marksistowskiej wizji świata wdrażanej dziś w Europie, czyli różnorodności materialistycznej. Przypomnijmy demokracja dziś służy idealnie trockistoskiej materialistycznej wizji świata: „ruch jest wszystkim, stałość jest niczym”. (A przypomnę katolikom podstawową tezę filozoficzną Tomasza z Akwinu o Bogu: Bóg jest absolutnie niezmienny i absolutnie jeden, z tej niezmienności pochodzi wszelka zmienność, a z tej jedyności pochodzi wszelka wielość i różnorodność).  Różnorodność demokracji w tym systemie musi zostać obroniona w myśl zasady „społeczeństwa otwartego i jego wrogów”, książki-podstawy tego obecnego systemu, którą napisał Karl Popper. Stąd germański pomysł Merkel wpuszczenia rzesz muzułmańskich imigrantów do Europy i późniejszy opór Europejczyków.

3h. Jedność
„I dałem im tę chwałę, którą mi dałeś, aby byli jedno, jak my jesteśmy jedno.” (Jana 17:21-23)
Kiedy my katolicy modlimy się w Kościele "aby byli jedno, jak my jesteśmy jedno", musimy dążyć do takiego stanu. I nie przemocą tylko przekonywaniem i prawem, aby nasi bracia i siostry byli jednym w myśleniu, działaniu na poziomie etycznym, społecznym i politycznym. Nawet niech innowiercy promieniowani­em kultury katolickiej nawracają się sami w tym kierunku. Argument mojego Brata, że władztwo religii prowadzi do tego do czego prowadzi władza talibów można między bajki włożyć. Jeśli podzielimy ideologie na religijne i niereligijne to czym była ideologia faszyzmu lub komunizmu. No były ideologiami niereligijnymi (a jak pisałem wcześniej ideologią religijną, ­­że istnieje tylko materia), która kształtowała jakąś rzeczywistość i ta rzeczywistość jest łudząco podobna do tego co teraz tworzą talibowie. A więc nie to co religijne a to co sprzeczne z demokracją jest z natury totalitaryzmem. Totalitaryzm nie występuje tam, gdzie dana społeczność uzyskuje 100% zgodności w całości swoich problemów, co jest tylko stanem idealnym. Inaczej postulat Chrystusa byłby niegodny stosowania i modlitwy. Demokracja będzie nawet wtedy, jeśli osiągniemy zgodność ideologiczną w 99 procentach w stosunku do jednego procentu. Dlatego musimy realizować mądrość Chrystusa i Kościoła we wspólnocie politycznej.Demokracja musi być narzędziem do realizacji tego celu jedności, ponieważ mamy do tego prawo no i obowiązek. Taki komunikat musi dotrzeć do katolików. Nie chcę tłumaczyć katolikom na czym polega jedność. Jak możemy uzyskać jedność, jeśli katolicy głosują na partie, które w naszej wspólnocie realizują idee pogańskie. Niestety jedność uzyskuje się poprzez prawo, ponieważ jedno i to samo prawo obejmuje daną wspólnotę i daną przestrzeń. Strach przed narodowym socjalizmem wciskany im przez 30 lat od odzyskania niepodległości odniósł swój skutek w ich umysłach. Musimy jednak być jak Żydzi. Zewnątrz sami muzułmanie a oni utrzymują swoją kulturę. Pozytywną jedność uzyskuje się w zgodności życia z Ewangelią albo inaczej wzywająca do jedności wola Ojca była by kłamstwem. Dlaczego nie potrafimy zrealizować tego postulatu Jezusa.? Ponieważ wszyscy mamy ograniczenie poznawcze i moralne wynikające z grzechu pierworodnego.
Dlatego też przy okazji musimy zapytać: czy Jezus był totalitarystą.? Katolicy jako zbiór jednostek demokratycznych maja demokratyczne prawo i obowiązek dany przez Jezusa żeby stanowili jedno, jedno czyli w miarę te same myśli, te same czyny spięte w obyczaj i prawo. I nie tylko na poziomie rodzinnym, ale na poziomie polityczno-społecznym.
>>Wracając do aborcji systemy materialistyczne twierdzą, że człowiek powstaje z chwilą utworzenia się w nim systemu nerwowego, lub odczuwania bólu, lub uzyskania pierwszej świadomości. System katolicki jest przekonany o istnieniu duszy tworzonej przez Boga w momencie materialnego poczęcia. Nauka definitywnie od strony materialnej potwierdza stronę katolicką tzw. geny mamy od poczęcia i ten sam w miarę zestaw genów, ale taki który nie przedefiniowuje nas jako coś innego jako człowieka, zostawiamy przy śmierci i teza, że człowiek staje się rozwojowo mniej lub bardziej człowiekiem w sensie genetycznym nie istnieje. W związku z tym zabobon leży po stronie ideologii materialistycznych. Stąd wynika pewna konsekwencja prawna, i ten szacunek do człowieka, którym szczycą się liberalni katolicy, czyli poczęty człowiek ma te same prawo do życia co dorosły, ponieważ jest na równi z człowiekiem, który go począł. W tym kontekście można ukuć jakąś ogólną definicję faszyzmu. Można go przedstawić jako niszczenie słabszego przez silniejszego i to zjawisko występuje w tzw. aborcji i ta idea tu spełnia się idealnie. <<
Przeciwieństwem idei jedności jest idea różnorodności. Współczesna kultura Europejska dąży na siłę do różnorodności z założenia. Wynika to z wielu powodów o czym piszę w innym blogu. Sytuację powyższą co dzieje się z tą kulturą przedstawia dyskusja z moim kolegą, który oskarżył posiadaczy jedynej prawdy o jej posiadanie. Odpowiedziałem jemu tymi słowy: "uważasz, że twoja prawda, że nie ma prawdy jest bardziej prawdziwsza niż moja prawda, że jest jedna prawda"? Niestety musiał spuścić oczy i zamilkł.  Tak to jest z relatywistami prawdy i dobra. Tutaj tylko dodam, że w procesie demokratycznym to demokracja ma wyłonić, która z tych dwóch prawd ma rację bytu. Albo oni, albo my. I dlatego katolicy walczcie o swoje. Nie dbajcie o inne prawdy lub opinie. Gdzieś indziej napisałem, która cywilizacja przetrwa? Ta, która nie może się zdecydować, gdzie jest prawda czy ta, która zdecydowanie mówi tu jest prawda? Nawet jeśli dokonuje błędu myślowego. Odpowiedź można porównać do dwóch ludzi: niezdecydowanego do zdecydowanego. Takie stanowisko zwłaszcza w dziedzinie religii doprowadzi do sytuacji, że z położenia dzisiejszego dojdziemy do sytuacji jeszcze gorszej, przyjdzie „religia miłości”, która będzie dla człowieka bardzo nie przyjazna taka jak islam.
I dopowiedzmy: bądźmy jedno nie oznacza bądźmy jedno tylko w kościele. Jest to wezwanie totalne, ponieważ dobra wola boska nie działa tylko w sferze nie politycznej, ale każdej: „w Nim jesteśmy, w Nim działamy i w Nim istniejemy”. To samo muszą czynić katolicy. Urodziliśmy się w pewnej wspólnocie politycznej, która nie jest wolna i nigdy nie będzie wolna od władzy.
Dodam jeszcze, że totalitaryzm jest tam, gdzie jednostka lub mniejszość narzuca większości inaczej myślącej swoje prawa i przekonania tak jak było podczas rewolucji październikowej i jak teraz chce zrobić mniejszość homoseksualistów. Totalitaryzm jest tam, gdzie wprowadza się prawo sprzeczne z obyczajem większości. Totalny system zgodny z tym obyczajem nie jest totalitaryzmem. Dlatego należy obronić obyczaj zgodny z katolicyzmem. Co robią katolicy otwarci: na silę zaprowadzają różnorodność w obyczaju niszcząc swoją wiarę od 30 lat.

3i. Dyktatura relatywizmu
JPII przewidywał, że nastąpi dyktatura relatywizmu i jak widzimy już następuje. Inaczej mówiąc nawet z systemu nadto tolerancyjnego można zrobić totalitaryzm. Wykluczenie inaczej myślących. Przykład można podać z ręki. Przekonanie, że homoseksualizm jest złem jest już karany więzieniem w niektórych krajach Europejskich. Każdy system wyklucza: wykluczenie pedofili jest też wykluczeniem; wszystko zależy od filozoficznej koncepcji zła i dobra. To środowiska lewackie wprowadzają koncepcję Innego i Inności, którą jak mniemają te środowiska, my powinniśmy akceptować. Definiują taką inność, która na tym etapie rewolucji obyczajowej będzie w miarę do przyjęcia przez społeczeństwo. Nie formułują jeszcze takiej inności jak np. wielożeństwo. Nie da się do systemu prawnego zaimportować tego wszystkiego co istnieje w innych kulturach prawnych, a więc z konieczności w ramach funkcjonującej ideologii inności będą inne inności, które będą się domagać ich akceptacji i starały się być zaadaptowane do obecnego systemu. To tak jakbyśmy chcieli do kultury europejskiej scalić zwyczaj palenia kobiety po śmierci swego męża o ile ten obyczaj jeszcze istnieje w Indiach. Słowa klucze nowego relatywizmu: Inność, Wykluczenie, Różnorodność. Pojęcia, które walczą ze spójną wizją katolicyzmu, czyli z tak zwaną jedynie słuszną racją a tak jak już powiedziałem relatywizm jest też jedynie słuszną racją w ramach ich dopuszczalnej różnorodności. Z idei Sokratesa „wiem, że nic nie wiem” wyrasta współczesny system różnorodności. Jedyna prawda to ta, że nie ma prawdy. A więc wszystkie opinie są równoważne; opinie, bo nie ma prawdy. Swoiście pojmowany marksizm trockistowski.
Pomimo, że Europa jest różnorodna, to idei „multikulti” nie wystarcza. Dąży do jeszcze większej różnorodności a pewnie ideałem byłaby taka różnorodność, ile jednostek w społeczeństwie. W Europie mamy kilka religii, które narodziły się w wewnątrz niej. Mamy około 30 narodów i wiele kultur regionalnych tyle też języków i dialektów. Co prawda spina to wszystko w jakiejś jeszcze mierze chrześcijaństwo i cywilizacja łacińska, ale to za mało dla wyznawców idei różnorodności. Europa ma być mieszanką wszystkiego ze wszystkim co istnieje we wszystkich kulturach, ponieważ ta Europa już zatraciła pojęcie prawdy.
 
3j. Wykluczenie
Każdy system społeczno-polityczny stosuje zasadę wykluczenia. Najwyższą forma wykluczenia jest banicja w starożytności szeroko stosowane dziś nie. Nie będziemy mówić, że kara śmierci jest wykluczeniem choć jest, ale chodzi o taką formę wyodrębniania, gdzie jednostka jest odsegregowana od innych i funkcjonuje. Niższa forma wykluczenia jest więzienie. Jest to celowe działanie mające oddzielić człowieka ze zbiorowości na jakiś czas lub na całe życie. Jest to wykluczenie, a więc pojęcie, w imię którego i w obronie którego walczą liberalne elity również te katolickie. Dziś wykluczeniem nazywa się nieakceptacji społecznej głównie zachowań homoseksualnych. Takich wykluczeń różnego rodzaju są na pęczki: obrażanie rudych, grubych, nieakceptowanych, bo coś złego powiedzieli na grupę. Ale dlatego, że dziedzina seksualna ma być wyzwolona wszelkie akty słusznej nieakceptacji nazywane są dziś wykluczaniem, a więc określeniem negatywnych a nie pozytywnych ustosunkowań do drugiego człowieka. Idąc dalej: nie ma społeczeństwa bez wykluczenia. Są tylko przesuwane granice wykluczenia w tę lub tamtą stronę. Jak pisałem gdzie indziej system tolerancji opiera się na systemie moralnym, i to co wykluczymy jako zło w systemie moralnym to dodajemy jako postulat w pojęciu tolerancji. Jeśli z systemu moralnego jako zło wykluczamy homoseksualizm to wprowadzamy jednocześnie do systemu tolerancji akceptację tego stanu. To wytworzyła już pewna filozofia etyki i nie wchodzimy tu w ten temat. Dla tych co chcą burzyć mury na świecie mam nieprzyjemną wiadomość. Nie wykluczycie zła i dlatego nie wykluczycie wykluczenia. Ci co są w więzieniach, są za murami, ponieważ zło będzie istnieć zawsze. Wykluczenie jest pewną formą zła i to podobną do kary. Ludzie nie akceptujący emanacji homoseksualizmu wykluczają takie osoby brakiem akceptacji, która to jest pewną formą kary dla tej jednostki. Jeśli kara jest wykluczeniem to czy każda kara nim jest? Czy mandat za przekroczenie prędkości jest nim też?
Jeśli ktoś powie, że homoseksualista nie robi nic złego, to ja mu powiem, że to zależy od etyki filozofii. W etyce materialistycznej przeważnie nie jest złem. Ale w różnych etykach „ducha”, które już się zatracają, jest złem. Ktoś powie: wykluczanie nie-zła, jest złem. A ja mogę powiedzieć: dobrze wpiszmy do przepisów prawnych, że coś jest złem i co będziemy usprawiedliwieni? To marksiści Europejscy definiują, czego nie można wykluczyć, a większość posiadająca głupi owczy pęd powtarzają to co oni.
Gdybyśmy wprowadzili do społeczeństwa 15 % społeczność muzułmańską domagającą się wielożeństwa też byśmy musieli wykluczyć to jako prawo w myśl naszych zasad cywilizacji łacińskiej. Oczywiście dopóki nie stracimy większości, ale trzeba to utrzymać.

3k. Narodziny nowej religii.
Jeśli Agatha Christie miałaby wizje "boskie", w których Bóg przekazuje jej prawdę i wiedzę o dobru, a więc zasady moralne; gdyby ta sama pisarka założyła partię polityczną, której idee zawierają w sobie te boskie przekazy z całą zawartością moralności opisanej na kartach jej książek; gdyby ta sama pisarka dzięki partii politycznej zdobyła by wielką popularność sięgającą 55% w społeczności angielskiej; to ja zapytuje: ma prawo startować w wyborach? ma prawo po wygranych wyborach przejąć władzę? Ma prawo po wygranych wyborach realizować wizje i misje daną jej przez boga, a więc wdrażać jakieś swoiste zasady moralne w społeczność? Czy ma prawo organizować społeczeństwo według tych zasad czy nie? Jeśli tak, to dlaczego polscy katolicy nie mieliby by posiadać takiego samego prawa? Takie są prawa demokracji i jeśli zostaliśmy oszukani jakąś społeczną ideologią to będziemy sami ponosić za to odpowiedzialność, tak jak niemieckie społeczeństwo po II wojnie światowej musiała się oczyścić z faszyzmu czego do końca nie dokonało. Rzeźnik Woli z powstania Warszawskiego spokojnie w Niemczech zajmował eksponowane stanowisko burmistrza w niemieckim miasteczku.

3l. Katolik a wpływ na politykę.
Czy Kościół może wpływać na politykę? I tak i nie a to rozwinę w innym blogu. Tu nadmienię tylko, że jeśli stowarzyszenie obrony kanarków może lobbować, żeby kanarki lepiej traktować, to dlaczego kościół nie mógłby by mieć prawa lobbować w sprawach moralności? Czy katolik powinien wpływać na politykę? Z konieczności tak. Dlaczego? ponieważ jeśli nasze zasady wynikają z Prawdy i mówią czym jest prawdziwe dobro to zasady mojego przeciwnika politycznego nie wynikają z prawdy, a więc z zasady są złe. Katolik musi postępować według prawdy i to prawdy, które ustanowił Chrystus, a które w filozofiach, teologiach, encyklikach rozwija Kościół. Dziedzina polityczna nie jest dziedziną poza wszelką moralnością wręcz przeciwnie jest dziedziną, która musi się zanurzyć w moralności; przez nią mogą umierać miliony; mogą ginąć nasze dzieci i dlatego pewne tendencje, które się rozwijają z wnętrza społeczności trzeba przyciszać za pomocą narzędzia polityki, a więc trzeba ingerować w politykę.
Jak już pisałem o totalności systemu religijnego to koniecznie idea moralna katolicyzmu musi obejmować i przenikać życie ekonomiczne, polityczne i inne płaszczyzny ale nie może ingerować w ich prawidła swoiste tylko dla tych dziedzin. Spójrzmy na Europę. Istnieje kilkanaście krajów, w których określona religia jest religią oficjalną i panującą. Pierwszy przykład z brzegu widoczny podczas ceremonii pogrzebowej Królowej Elżbiety, gdzie anglikanizm pokazał swoją moc. Czy ktoś powie, że w Anglii nie ma demokracji tylko dlatego, że dana religia jest panująca? Właśnie to świadczy o zdrowiu tej demokracji. Zdecydowana większość to ustanowiła. Nie ma przymusu bycia w określonej religii (lista krajów, gdzie religia jest religią panującą i co warto przeczytać https://pl.wikipedia.org/wiki/Religia_pa%C5%84stwowa). To, że dana wiara jest panująca w państwie nie stanowi konieczność społecznego uczestnictwa w niej.  Inaczej Koreańczyk mógłby być obrażony, że na szczytach wież kościelnych w Anglii powiewa flaga Anglii, a dlaczego nie moja Koreańska? Ponieważ większość tam żyjących to Brytyjczycy. Proste prawda.

4. Prawo a świadomość moralna
4a. Natura prawa.
Prawo kształtuje sumienia, a więc pełni funkcję etyczną w społeczeństwie. Z jednej strony z większości przekonań społecznych prawa wynikają i potem te prawa te przekonania potwierdzają i utrzymują. Jak się dowiedziałem na socjologii to obyczaj zmienia prawa a prawo zmienia obyczaj. Jakiekolwiek zmiany w obyczaju wszelkich inżynierów społecznych ma za cel zmiany w prawie a prawo ma umocować ten sztucznie wytworzony obyczaj. Wspólnota polityczna, której obyczaj jest zły ustanawia takie prawo, które prowadzi przyszłe pokolenia do zła. Wprowadzanie praw wbrew obyczajom można nazwać rewolucją, ale cicha zmiana obyczajów w myśl założonych praw to cicha rewolucja. Trzeba wpierw zmienić świadomość moralną, potem obyczaj a prawa już same się ułożą. Tak działa współczesny kulturowy marksizm. Ostatecznym celem ideologii jest prawo, ponieważ prawo zmienia ludzki czyn co w mniemaniu każdej ideologii ma uszczęśliwić ludzkość.
Włączenie w Niemczech do kodeksu pracy zawodu prostytutki musiało być wynikiem kilku zdarzeń historycznych. Wspólnota polityczna w procesie demokratycznym ustanawia prawo dozwalające nierząd pod postacią legalności, ponieważ dostrzega w pewnym zjawisku pewne dobro. W tym przypadku może tym dobrem jest opodatkowanie czynności seksualnych i ubezpieczenie nierządnicy przed różnymi chorobami i ryzykiem zawodowym. Widocznie to dobro przeważyło zło, które upubliczniło sprawy seksualne, zerwało słusznie założone tabu i poradziło sobie ze świadomością, że wielu ojców swoich dzieci korzysta z tych usług publicznie i legalnie choć nie przed wzrokiem bliskich. Tu nie chodzi o to, że to zjawisko wcześniej nie istniało, ale o to, że prawo wysyła komunikat do społeczeństwa: ta czynność nie jest absolutnie zła lub nie jest zła. Prawo zakazujące kształtujące sumienie pomniejsza krąg korzystających z tych usług. Prawo dopuszczające powiększa ten krąg. Słuszne prawo wysłało by jasny komunikat: to jest absolutnie złe. To tak jakby odeszło na bok stwierdzenie Chrystusa, który mówi do grzesznicy „Idź i nie grzesz więcej”. Kiedy mówimy, że coś nie jest absolutnie złe to zostawiamy tę czynność ludzkiemu wyborowi, „niech sami zdecydują, czy chcą tej czynności dokonać”; to tak jakby ich kusić „nie to nie jest takie złe”, albo „to na pewno nie jest złe”. Żeby wprowadzenie takiego prawa się zadziało społeczeństwo musi być już wcześniej przygotowane do przekonania, że seksualność w każdym przypadku nie jest złem. Jeśli wspólnota ustanawia takie prawo to demoluje sumienie wspólnoty i działa przeciwko sobie, a zdemolowanie sumienia wspólnoty to odpowiedzialność za swoje dzieci i ich dzieci. Wiadomo, że część będzie się trzymać swoich zasad, Ale oddziaływanie takiego prawa przez setki lat może zdemolować sumienie człowieka i zmiany środowiska moralnego, które stanowi społeczeństwo.

4b. Prawo do ukształtowania prawa w celu zbawienia.
Czy człowiek może dążyć do tworzenia prawa dla zbawienia ludzkości w imię Boga. Tak bezwzględnie dla katolika. Marksista dąży do wyzwolenie ludzkości z więzów kapitalizmu, z więzów alienacji; współczesny gender dąży do wyzwolenia człowieka z okowów moralności seksualnej; współcześni relatywiści wierzą, że nie wiadomo czym jest prawda o dobru więc marzą o wprowadzaniu w prawie „wszystkomożności w granicach ich przekonań”. Jeśli każdy marzy o swoim kształcie życia ludzkości to i my katolicy możemy to nasze pragnienie wyrazić deklaratywnie lub lepiej w milczeniu. Możemy myśleć o swoich marzeniach we współczesnym świecie i najlepiej, żeby nasze marzenia były ukryte nawet przed samymi katolikami, żeby nie prowokować o fanatyzm religijny i nie tracić ludzi z Kościoła, ponieważ niestety takie mamy rozumienie czasów współczesnych nawet wśród katolików. Dowodem na taki nasz obowiązek jest odwrotne pytanie czy my katolicy możemy tworzyć prawo, które stoi w sprzeczności ze zbawieniem człowieka? Czy tworząc takie prawo działamy dla niego czy przeciwko niemu? Tworząc przeciwne prawo realizujemy marzenia Szatana wprost, stajemy się odpowiedzialni negatywnie za naszą wspólnotę polską a przez to globalnie za wspólnotę ludzką, odpowiedzialni za nasze dzieci i za dzieci naszych bliskich. Działamy wręcz przeciwko naszym dzieciom. Inaczej mówiąc tworząc prawo niezgodne ze zbawieniem można oskarżać zwłaszcza liberalnych katolików o potworny grzech niszczenia sumień naszym i następnym pokoleniom. A pamiętajmy działanie sumienia opiera się na przyjętej prawdzie. Kiedy zapytano JPII jakie zdanie jest najważniejsze w Ewangelii powiedział: „prawda mnie wyzwoli”. (Nawet złodziej jeśli okrada swoich towarzyszy odczuwa odruch sumienia ponieważ taką przyjął normę: ”nie okradam swoich”). Norma jest wyrażeniem przekonania, że dana czynność jest zła. I to przekonanie ma charakter prawdziwości. Jeśli Szatan jest ojcem kłamstwa, to można powiedzieć, że ci co realizują publiczne prawo niezgodne z katolicyzmem realizują plan Szatana wprost. Obroną przeciwko "Ojcu kłamstwa" jest Słowo, czyli Mądrość, a więc Chrystus; jak również nauka Kościoła interpretowana w czasie. Dodajmy przy tym, że w Konstytucji nie musi być nasze marzenie zadeklarowane; wprowadźmy tam prawa w cichości naszych pragnień. Taki jest nasz obowiązek dla naszych dzieci.

4c. Prawo jako forma zgorszenia.
Zgorszenie jako słowo wykluczone ze współczesności a w Ewangelii bardzo istotne w wymiarze moralnym. Pojęcie odpowiedzialności za tworzenie prawa wiąże się z pojęciem zła moralnego jakim jest gorszenie. Gorszenie może odbywać się na wielu poziomach i na wielu skalach. Przeciwieństwem gorszenia jest wypowiedz JPII, które my tutaj nazwiemy "zlepszeniem". Na zapytanie kto jest moim przyjacielem; odpowiedź jego brzmi "ten kto czyni mnie lepszym". Analizując przeciwieństwo zacytowanej prawdy, czyli gorszenie to to, co czyni mnie lub innego gorszym. Gorszenie to czyny międzyosobowe; gorszenie to czyn i czyny, które czynią gorszym innych. Tutaj zgorszenie rozpatrzymy w kontekście skali a nie rodzajów. Skala zgorszenia to pojęcie jak dany czyn wpływa na ilu ludzi i czyni ich gorszym. Wracający ojciec pijany z imprezy do rodziny gorszy dzieci, ponieważ daje im zły przykład na przyszłe życie. Tutaj ograniczamy gorszenie do komórki rodzinnej. Mówiący brzydkie słowa na forum szerszej rodziny gorszy większą ich ilość i daje zły przykład większej ilości dzieci w perspektywie szerszej rodziny. Wypowiedź polityka, że aborcja nie jest złem, jest tworzeniem zamętu w ludzkich sumieniach na poziomie społeczeństw. Uczestnictwo w tworzeniu prawa lub głosowanie na tych, którzy tworzą prawo, które jest sprzeczne z prawem boskim, a więc zakładamy, że jest sprzeczne z prawdą jest najgorszym rodzajem gorszenia a to wynika z natury prawa. A natura prawa jest taka, że uczy, że coś jest dobre lub nie jest złe. Prawo obejmuje jakąś całą wspólnotę. Jeśli prawo jest globalne to jest obejmujące całą ludzkość. Prawo złe jest jeszcze bardziej takim, jeśli przeistoczy się w proces wielowiekowy i co na przykład dokonało się w protestantyzmie a zwłaszcza w Holandii.

4d. Czym jest działania prawne
Czym jest działanie prawne.? Jest obroną wartości większości, która ta większość wyznaje. Po to tworzy się nakazy i zakazy, kary i nagrody, aby te wartości ochronić. W jaki sposób utrwala się wartości w danej wspólnocie i czym się broni te wartości: zakazem lub nakazem, czyli prawem, a czym się obwarowuje te zakazy i nakazy? Karą lub nagrodą. Liberalni katolicy niszczą katolicyzm na poziomie społecznym a w konsekwencji rodzinnym. Weźmy przykład postulatów zmiany prawa i poglądów Trzaskowskiego w kwestii małżeństw homoseksualnych. Kościół albo wyżej Bóg ustanawia pewne prawo naturalne, prawo i jakąś prawdę o człowieku i ci katolicy prawdopodobnie w rodzinie wyznają takie poglądy a jednocześnie ich posłaniec ma zmienić albo wdrożyć nieprawdę o człowieku. Jaki przekaz nadają rodzice swoim dzieciom: prawdę przeciwną: takie małżeństwo jest w porządku lub przynajmniej dajmy wolność wyboru. No, ale jeśli wolność wyboru, to twoja sprawa czy będziesz grzeszył. Jeśli wolność wyboru to może nie jestem pewny czy to jest złe. Nie ma to nic wspólnego z szacunkiem do człowieka. Jeśli rodzice przekazują sprzeczny przekaz dzieciom jak wykuje się w nich prawda o człowieku, którą przekazał Bóg. U tych dzieci bóg będzie bogiem zmiennym, bogiem zrelatywizowanym. Nie zdają sobie sprawy, że kiedy taki stan uzyska większość społeczną moje dzieci znajdą się pod indoktrynacją tej chorej większości. Ci katoliccy liberałowie występują przeciwko swoim dzieciom i ich dzieciom, moim dzieciom i ich dzieciom. Podobny proces nastąpił w krajach protestanckich z Holandią na czele. Nie wiem kto kieruje ich działaniami: Chrystus czy może Ktoś inny.
Prawo tak naprawdę w systemie demokratycznym, o ile nie rządzi w niej mniejszość oligarchiczna, jest odbiciem wartości społeczności. Katolicy otwarci szczycą się brakiem zmiany poglądów od zmiany ustrojowej w Polsce od 1990 roku. W 2005 powstała Platforma Obywatelska, która przyjęła tzw. zasady krakowskie przyjmując, że będą ustawiali ojczyznę w myśl zasad chrześcijańskich. W 2015 roku nastąpiła zmiana ideologiczna w lewo, kiedy pani Kopacz przyjęła ustawę o invitro godząc w podstawową zasadę katolicyzmu, czyli człowieka powstałego w ciele i duszy. Liberalni katolicy myślą, że jak nazwa partii nie zmienia nazwy to nie zmienia się jej ideologia. Niestety ta zmiana już nastąpiła a liberalni katolicy myślą, że mają te same poglądy. Poglądy PO to piękne niezmieniające się jak nazwa piękne pudełko a w nim zdychający szczur.
Pewne przepisy prawne mogę być niezależne od grzechu. Czyn staje się tu grzeszny nie dlatego, że zasady same są grzeszne i sprzeciwiają się „woli boga” ale dlatego, że jednostka powinna przestrzegać zasad ustanowionych przez społeczność, w której żyje, o ile te przepisy nie są sprzeczne z prawem naturalnym.
Przepisy prawne mogą być pewną ofertą jako kuszenie do grzechu na zasadzie prawo przyznanego, z którego możesz korzystać lub nie. Nazywa się to "prawo do", w którym prawo nie przymusza do czynienia czegoś, ale jest pewna ofertą. Katolik nie może zgodzić się na taką zasadę, która oferuje zło jako wybór. Możemy tu zapytać czy ty katoliku podałbyś bliźniemu jabłko z drzewa poznania dobra i zła, lub podkusił do jego wzięcia.
Najgorszą jednak sytuacją jest, gdy prawo zmusza do grzechu. Tworzy nakaz, aby grzeszyć.

4e. Przymuszanie do wiary i czynu
Do wiary w boga nie można nikogo przymuszać, ponieważ "nikt Boga nie widział", ale do zasad moralnych wynikających z wiary w tego konkretnego Boga należy i można w procesie demokratycznym. Dlaczego? ponieważ jeśli forma Boga jest wymysłem człowieka (co jest wątpliwe w naszej wierze) i nie możemy zmuszać do przyjęcia tej konkretnej formy wiary w Niego, ponieważ jest nieudowadnialny, to czyny ludzkie już są widzialne. Są i mogą być poddane weryfikacji przez wszystkich. Patrzymy na ich skutki. Zachowaniami ludzkimi zajmuje się quasi nauka badając ich naturę  a filozofowie etyki analizują jej treść. Współcześnie nad czynem zajmuje się ta quasi-nauka, którą nazywamy psychologią i socjologią. Jak wiemy one nie mogą czynu wartościować tylko opisywać. Świat wartości jest zupełnie innym światem; jak już pisałem tu na tym świecie jest domeną założeń podstawowych z natury nieudowadnialnych, żeby zadowolić sceptyków, ponieważ generalnie uważam inaczej. Stąd wniosek, że zasady moralne wynikające z religii z konieczności można realizować w prawie i państwie. To samo robią inne systemy nie koniecznie religijne, ale też i religijne w wielu państwa; w Indiach, Izraelu w Anglii i wielu innych. Katolicy liberalni zostali przekonani, że system religijny nie może wpływać na politykę, ponieważ będzie narzucał również oddawanie czci „bogu katolickiemu”.

4f. Prawo boże
Różnica między prawem bożym a prawem moralnym i naturalnym na której to zasadzie od 2000 lat stoi Kościół katolicki jest zasadnicza. Prawa bożego nie można narzucać i obejmują one 3 pierwsze nakazy człowieka wobec Boga a kolejne 7 przykazań dotyczą zachowań człowieka wobec człowieka. Jeśli my twierdzimy, że zasady moralne wynikają z prawdy bożej to przeciwne zasady wynikają z kłamstwa Szatana i w ten sposób liberalni katolicy realizują jego plan.
Gorszym prawem jest prawo, które zmusza do zła a nie te, które tylko oferuje zło jako możliwość. Choć to drugie jest bardzo podstępne, ponieważ jest relatywistyczne i jakby zakłada, że coś nie koniecznie jest złe, albo złe, ale cóż takie jest życie. Są inni co uważają, że nie jest złe, dlatego dajmy im możliwość wyboru. Jak już pisałem wynika to z koncepcji: nie wiemy czym jest dobro lub z tak zwanej rozdwojonej jaźni. Całe to zjawisko wynika z mobilności kultur co jest wynikiem mobilności technologicznej człowieka.
Patrząc na prawo pod kątem ilości jednostek, które obejmuje, posiada ono w sobie wyjątkową odpowiedzialność za ludzkość. Postulat oddzielenia polityki od moralności wyraziście zdefiniował Machavelli w „Księciu”. To prawda, że kierowanie państwem jest najgorszą z działalności politycznych, ponieważ może to być lub nie być całej wspólnoty. I może polityk w imię jej ochrony, może z przyczyny ewentualnego błędu, może pod wpływem działania przeciwników wspólnoty, czyli agentów, dokonuje rzeczy, których obecnie nie rozumiemy podejrzewając, że to wynika ze zła.
Grzech ma swoją skalę oddziaływania w szerz; ugodzenie prawą ręką nożem bliźniego i jego zabicie ma innym skutek niż naduszenie przycisku z bombą nuklearna. Tutaj zabijam człowieka, tam zabijam ludzi. Tę samą siłę rażenia ma złe lub z naszej perspektywy grzeszne prawo. "Zabija" dusze niemal hurtowo, a więc zwiększa odpowiedzialność tych, którzy posyłają swoich posłańców w celu tworzenia tego prawa.
Religia nie może wpływać na prawa ekonomii, ale może przepełnić te prawo jakąś zasadą sprawiedliwości i miłości. Dla krytyków tego artykułu podpowiem, że nie ma sprzeczności w tym, co przed chwilą pisałem, a tym, że państwo powinno realizować konkretne potrzeby człowieka konkretnego.
Cała organizacja prawa opiera się na doświadczeniu zła lub dobra; na uniknięciu wytworzenia zła i potrzebie tworzenia dobra. Społeczeństwo unika zła i tworzy zakazy i wytwarza dobro poprzez nakazy. Czym jest zasada zakazująca. U podstawy zasady zakazującej zawsze jest zło. Nie tworzymy zasady jak nie ma zła.
Prawo ocenia tylko czyny nie ingeruje w myślenie, zamiary tylko w wykonanie. Religia ukuła pojęcie grzechu jako dziedziny moralnej, która dokonuje się wewnątrz człowieka, które ostatecznie jest źródłem jego czynów.

5 Oddaj Cesarzowi co cesarskie?
5a. Natura władzy.
Żeby zrozumieć problem zadany w tytule artykułu należy rozważyć problem definicji władzy, ponieważ przecież wszystko opiera się na założeniu, że istnieje w przestrzeni publicznej świata chrześcijańskiego oddzielna władza polityczna i władza duchowa.
Czy władza państwowa to władza polityczna bez władzy duchowej a władza papiestwa to władza duchowa bez władzy politycznej? Na początek przyjmiemy jako podstawę rozważań, że każda władza polityczna kieruje się duchem.
Czy władza polityczna jest tak naprawdę oddzielona od duchowej, ale nie tej jaką jest władza papieża, ale od zasad moralnych w ogóle, które my tu nazwiemy władzą duchową. Przecież każdy posiada jakąś moralność, a więc każdy posługuje się jakąś władzą duchową. Wszystko zależy, czy założymy Boga jako prawodawcę czy człowieka jako ostatecznego kreatora zasad. Przecież istnieje ateizm humanistyczny. Czym on jest? Jest władztwem nad działaniami człowieka idei sprawiedliwości, prawdy, dobra mówiąc najogólniej. W koncepcji katolickiej te właściwości posiada osobowy Bóg. Czy my będziemy opierać się o humanizm sprawiedliwości czy osobowej istocie, której właściwością jest sprawiedliwość to właśnie to jest ta władza duchowa. I tam i tu mamy jakiś imperatyw kategoryczny w imię, którego działamy. Jednakże w przypadku pierwszej koncepcji na tronie instytucji nie stawia się człowieka, który zarządza sprawiedliwością humanistyczną a w drugim przypadku stawia się papieża jako przedstawiciela Boga tu na ziemi w imię jego boskiej prerogatywy sprawiedliwości. Pomimo braku tej reprezentacji człowiek kierowany sprawiedliwością humanistyczną podlega jakieś idei sprawiedliwości, która jest jakąś siłą władzy moralnej powinności wedle, której on chce postępować. Stąd wniosek, że gdyby rządzili sami ateiści humanistyczni i gdyby kierowali się sami zasadą sprawiedliwości i w jej imię to podlegali by jakiejś formie władzy duchowej. Wykroczeniem byłoby sprzeniewierzenie się jakiejś zasadzie sprawiedliwości rozumianej historycznie na danym etapie rozwoju myśli ludzkiej. W przypadku koncepcji katolickiej zasady sprawiedliwości są jakoś wywodzone z zasad Ewangelii, a która to jest mową Boga zapisaną na piśmie, która jest reinterpretowana przez myślicieli katolickich w postaci encyklik lub innych dokumentów, które przedstawiają tę interpretacje na pewnym etapie rozwoju cywilizacyjnego. My katolicy, wierzymy w to, że ta koncepcja jest bliższa prawdy, ponieważ wierzymy, że myślą świętych filozofów i myślicieli katolickich kieruje Duch Święty. Reasumując: władza duchowa to władza idei scentralizowana w instytucji lub rozproszona a ta rozproszona skupia wokół siebie pewne elity ją formułujące. Nie możemy tu wykluczyć wpływu jednej osoby, jakiegoś filozofa na przykład Hegla, która hipotetycznie była by określana mianem genialnego filozofa, a która mogła by mieć wpływ na jakąś część świata. Nie możemy tutaj wykluczyć jakiejś podobnej grupy osób rozproszonych, ale wiążących się jakąś wspólną ideą. I na końcu nie możemy też wykluczyć jakiejś elity, która opanowała pewną scentralizowaną instytucję i to światową jak np. ONZ, która połączona wspólną ideą formułuje pewne zalecenia lub władzę w imieniu tej instytucji. Podobny proces został zapoczątkowany i sformułowany jako postulat i już realizowany w różnych instytucjach na zasadzie „marszu przez instytucję” komunisty Gramsciego. Tu mielibyśmy rozdwojenie idei ducha i idei polityki przez świecki rozum nie podlegający Bogu.
Kiedy już rozprawiliśmy się z władztwem idei, czyli władzą ducha rozprawmy się z koncepcją władzy politycznej. Czym ona jest? Pamiętajmy człowiek kieruje się przeważnie według pewnych powinności. Stąd wniosek, że posługuje się podług władzy duchowej zawsze. Mogą to być powinności funkcjonujące w społeczności jako normy ogólne co jest władztwem zwyczaju obyczaju lub prawa.
Bo nikt nie powie przecież, że obyczaj ma jakiś scentralizowany organ. Istnieje on w jednostkach jakby na zasadzie pewnego ducha, który przenika daną społeczność.
Wracając do tematu. Władza polityczna to posługiwanie się ludźmi i przedmiotami i ich zarządzanie w celu pewnych założeń politycznych realizowanych w ramach władzy duchowej. Słowo ma moc działania. Za pomocą słowa kierujemy ludźmi do wykonywania pewnych czynności nawet złych.
Stąd wniosek każda władza polityczna opiera się o władzę duchową a inaczej władza duchowa posługuje się władzą polityczną. Nie ma czystej władzy duchowej lub czystej władzy politycznej. Ale zawsze ta druga opiera się na pierwszej. Koneczny nazywał władzę polityczną siłą a duchową moralnością. To prawda, że konkretne czynności władzy politycznej mogą być kierowane bez władzy duchowej. Wypad jazdy konnej w celu grabieży wioski i wymordowanie jej ludności. Podejrzewam, że to jest tylko chęć wzbogacenia a nie kierowanie się zasadami choć może być społeczeństwo, które według siebie stworzy sobie pewna zasadę i uzna ją jako dobro, że grabienie obcych jest słuszne i chwalebne i powinno się to robić. I to „powinno” to jest ta władza ducha.
Można teoretycznie władzę duchową oddzielić od władzy politycznej jako nawet odrębne instytucje i to się zadziało w chrześcijaństwie. Ale tej władzy duchowej nie da się oddzielić od własnej władzy politycznej, bo nie jest to możliwe.
Czym jest ta władza duchowa w katolicyzmie? Na pewno jest to taka instytucja, która zajmuje się rozważaniem nad etyką, czyli nad tym czym jest dobro w czynności, dobro dla człowie­ka w celu jego zbawienia, ponieważ każdy z nas umrze. I tym się zajmuje papiestwo od 2000 lat. I czy z tych przemyśleń moralnych ma wynikać prawo do wymuszania do tych czynności nad zbiorem wiernych lub społeczeństwami lub różnymi rodzajami władzy? Czy z tej władzy czym jest dobro ma wynikać prawo do wydawania sankcji moralnych innym lub karnych, jeśli się te jednostki nie dostosują? Czy to prawo ma się tylko ograniczyć do kar kościelno-moralnych, które wiążą sumienie? Czy ma się rozszerzyć to prawo do kar publicznych, którym jest na przykład więzienie? Czy ta władza ma się zajmować samym intelektem, a nie materią w postaci organizowania dóbr materialnych dla siebie jako instytucji i dla zbioru wiernych? Jak się dowiedziałem ostatnio w skutek upadku Imperium Rzymskiego, które nie posiadało już instytucji państwowych Kościół przejął pewne prerogatywy takiego państwa. Mógł kościół to zrobić? Miał prawo? Powinien? Ludzie byli pozbawieni materialnych środków do życia, a Kościół był jedyną materialną instytucją murowaną, gdzie można się było skupić, przywieźć płody rolne i je przechować a potem rozdawać. Czy Kościół może zajmować się logistyką materialną czy to już jest zakres władzy politycznej? Czy to ma tak wyglądać, że Kościół jest zbiorem jednostek rozmyślających nad moralnością, którym jest przynoszona miska prowiantu, która nic nie robi tylko rozważa nad światem i wydaje niewiążące polecenia moralne?
Czy władza duchowa to tylko prawo do mówienia co dobre i co złe bez możliwości krytyki lub bez wymuszania i stosowania sankcji karnych jakiegokolwiek rodzaju? 
Każda władza to taka forma wymuszania do pewnych czynności z możliwością sankcji, że jeśli się czegoś nie zrobi lub zrobi czego nie powinno się zrobić. Nie ma władzy bez możliwości sankcji kary lub możliwości nagrody.
Czy władza duchowa kościoła to władza nie karania sankcjami na ziemi, ale straszenie karą, która nastąpi po śmierci? Kościół nie karze takimi karami jak więzienie czy karą śmierci. Nie wiem, jak to było w historii? Na te pytania należy odpowiedzieć głębiej, ale też kiedyś indziej rozwijając ten blog.
Dlaczego Kościół nie może opierać się tylko na piśmie świętym, ale jest zmuszony na jego podstawie reinterpretować i rozwijać swoją myśl. Ponieważ Kościół to instytucja krocząca w historii, a ponieważ ludzkość ewoluuje i ewoluują pewne pomysły ludzkie, które nie pochodzą od Boga. Kościół musi czuwać nad ludzkością czy oby jakieś idee nie wypływają od Złego.
Kiedy modlimy się „bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi” to o co prosimy Boga? Czy prosimy Go, żeby tu na niedoskonałej ziemi wszelkie i każde działanie ludzkie było zgodne z Jego wolą tak jak Jego wola doskonale jest realizowane w niebie.? Czy może prosimy Go, żeby zarówno w niebie i na ziemi Jego wola była wykonywana zgodnie z Jego zamysłem? Raczej ta druga odpowiedź. Dlaczego? Ponieważ zło miało swój początek w Duchu, czyli w niebie. Tam aniołowie sprzeciwili mu się jako pierwsi. Tam wola aniołów w swojej wolności wymknęła się zarządzeniom Jego woli i ta niezgoda przeszła podstępnie na człowieka. Jest to ważne z punktu widzenia koncepcji władzy, którą tutaj rozważamy. Ponieważ sama władza jest z Boga, ale jej wykonywanie jest niedoskonałe i niekonieczne od Niego.

5b. Czy oby na pewno oddzielić władze?
„Wtedy faryzeusze odeszli i naradzali się, jak by podchwycić Go w mowie. Posłali więc do Niego swych uczniów razem ze zwolennikami Heroda, aby Mu powiedzieli: «Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Na nikim Ci też nie zależy, ponieważ nie oglądasz się na osobę ludzką. Powiedz nam więc, jak Ci się zdaje? Czy wolno płacić podatek Cezarowi, czy nie?» Jezus przejrzał ich przewrotność i rzekł: «Czemu Mnie wystawiacie na próbę, obłudnicy? Pokażcie Mi monetę podatkową!» Przynieśli Mu denara. On ich zapytał: «Czyj jest ten obraz i napis?» Odpowiedzieli: «Cezara». Wówczas rzekł do nich: «Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga». Gdy to usłyszeli, zmieszali się i zostawiwszy Go, odeszli.”
To zdanie z Ewangelii stało się podstawą polityczną wielu o tak zwanym rozdziale władzy świeckiej od religijnej lub jak inni chcą władzy duchowej od władzy politycznej. Liberalni katolicy przyjęli świat polityki jako odrębną przestrzeń, która wymyka się władzy boskiej i według nich powinna się wymykać. Kiedy faryzeusze przynieśli monetę z wizerunkiem cezara i podali mu podstępnie pytanie, nie dzielili celowo rzeczywistości na materię i ducha (paralella do świata polityki i świata ducha), ale przynieśli monetę jako symbol materii i władzy nad potrzebami materialnymi człowieka, które reprezentuje Cezar. Chrystus potwierdza i mówi oddajcie to co należy do niego w domyśle oddanie jemu czci. Podstępność faryzeuszy polegała na tym, aby nie wymieniać Boga jako istoty, która podlega czci. Mało tego; w owym czasie rządził Tyberiusz i wybił swój wizerunek na monetach i kazał oddawać sobie cześć boską. Czy można tu zadać pytanie oddajcie Cezarowi cześć taką jaką oddajecie cześć władzy boskiej, czyli równej jej? Czy oddajcie cześć tylko Cezarowi? Przecież wszechświat należy do Boga jako do swojej własności. Nie ma niczego co by nie należało do Boga. Nie ma niczego co należy do Cezara co by nie należało do Boga. A więc o co tu chodzi.? Chodzi o cześć jaką należy oddać każdej władzy. Nie chodzi tu o rozdzielenie rzeczywistości na świat polityki i świat ducha. Dlatego Chrystus dopowiada „a Bogu oddajcie to co Boskie”. Oddajcie cześć w duchu i dla Ducha. Ale czy to oznacza, żeby oddzielać te dwie rzeczywistości, z której jedna z konieczności podlega pod drugą?
Władza świecka wypływa z władzy boskiej nawet ta demokratyczna. Podatkowa materialna moneta mówi o materialnym świecie i materialnym zarządzaniu, a bogu oddajemy szacunek w duchu i dla ducha. Materia ma podlegać pod ducha a nie odwrotnie. (LdoRz 13,1) „Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Należy więc jej się poddać nie tylko ze względu na karę, ale ze względu na sumienie.” Te ostatnie słowa ustawiają we właściwej perspektywie te pierwsze o monecie i potwierdzają to, co mówię, zwłaszcza kiedy słowo boże mówi o sumieniu jako czynności duchowej. Każda władza i jej istnienie samej w sobie, jest z Boga, ponieważ żadna społeczność bez władzy nie może funkcjonować. I tu kończy się pierwsza część tego źródła władzy jaką Bóg ustanawia we wspólnocie ludzkiej. Druga część to odpowiedź na pytanie jak ta władza realizuje zamiary Boga i jego wolę i czy oby ta władza nie realizuje zamiary Szatana. Musimy tutaj jeszcze dodać, że cześć oddana Cezarowi jest innego rodzaju od czci oddanej Bogu tak jak cześć oddana Prezydentowi Kraju jest inna od tej oddawanej prezydentowi miasta, a to wynika z wielkości i godności tych dwóch władz. Władza ludzka jako postulat musi być przesiąkana moralnością katolicką (z naszego punktu widzenia prawdy) dlatego, że każda władza pochodzi od dobrotliwego Boga i musi zbiegać się z jego wolą. Czy my mamy oddać tę sferę poza ocenę Boga i jego zamiarów i zostawić pod wpływem poglądów przeciwników Boga. Oddanie jej przeciwnikom Boga realizuje zamiary Kogoś Innego.
„Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę. bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.”
Religia żydowska była też szczególną formą światopoglądową, ponieważ obejmowała wszystkie sfery życia narodu żydowskiego począwszy od formy państwa a skończywszy na "formie współżycia seksualnego". Pomimo, że widać tu pewien totalizm myśli nie widać tutaj ideologii właściwej totalitaryzmowi. Chrystus przyszedłszy na świat nie znosi prawa (w sensie prawa żydowskiego) ale przyszedł je udoskonalić. Chrystus nie znosi prawa żydowskiego, które obejmowało życie rodzinne, społeczne a co najważniejsze dla tego artykułu prawo polityczne. Ale czy to oznacza, że forma polityczna powinna być taka jak w narodzie żydowskim? Tego nie wiem. Wiem jedno. Nie modlę się w modlitwie Pańskiej: „przyjdź demokracjo Twoja”, ale modlę się „przyjdź królestwo Twoje” jako wzór formy rządów bożych tu na ziemi. Ten temat rozwinę gdzie indziej.
Skutkiem rozdziału moralności na dwa nurty obowiązywania, cesarski i boski, jest destrukcja myślenia w rodzinach katolickich. Nastąpiła sprzeczność między wychowaniem rodzinnym i kościelnym z jednej strony a społeczno-politycznym z drugiej. W ten sposób nie ma spójnego przekazu całościowego świata i transmisji kulturowej idei katolickiej we współczesnej rodzinie katolików otwartych. Ten problem da się zwłaszcza zauważyć u dzieci w polskiej klasie średniej. Rodzice uczą dzieci relatywizmu moralnego, ponieważ co innego jest przekazywane w świecie ducha a co innego w świecie społeczno-politycznym, w tym owym świecie Cezara. Bóg katolików mówi „homoseksualizm jest złem” a bóg Trzaskowskiego, na którego oni głosują tym samym podejmując jakąś próbę zaprowadzania porządku społecznego, mówi „stwórzmy i zalegalizujmy małżeństwa homoseksualne nawet z ich adopcją dzieci”

6. Analiza przyczyn i skutków
Szukam przyczyn stanu katolicyzmu w Polsce, żeby znaleźć jakieś lekarstwo na obecny stan, żeby go podnieść z kolan w dzisiejszej Europie i daj Boże, że może tym blogiem otworzy się oczy katolikom.
6a. Przyjęcie błędnej koncepcji uniwersalizmu.
(Gal 3:28) „Nie ma Żyda ani Greka, nie ma niewolnika ani wolnego, nie ma mężczyzny ani kobiety; wszyscy bowiem jedno jesteście w Chrystusie Jezusie”. Przyczyna postawy katolików wolnościowych leży w słusznej idei uniwersalizmu człowieka. Tę ideą połączoną z ideą tolerancji są „zarażeni” współcześni katolicy po tamtej już stronie. Brak wiedzy teologicznej i zwłaszcza filozoficznej sprawia, że są przekonani o wielkości i słuszności tej idei, jednocześnie nie wiedząc, że w dziejach funkcjonowały różne uniwersalizmy, i niekoniecznie wynikały one z założeń chrześcijańskich. „Proletariusze wszystkich krajów łączcie się” jest jednym z nich i wynika z materialistycznej wizji człowieka, która to wizja i jej idee zostały skrytykowane przez papieży. Skutki tej idei jak mówią statystyki to 200 milionów istnień na całym świecie. Jako wytwór marksizmu niemieckiego idea ta obejmuje jeszcze około 1,5 miliarda ludzkości, zwłaszcza w Chinach. W dzisiejszej Europie też jest tworzony taki uniwersalizm, lecz nie oparty na komunistycznej i Heglowskiej wizji ducha dziejów tak jak poprzedni tylko materialistycznej różnorodności wszystkiego ze wszystkim. Symbolem tego uniwersalizmu jest człowiek sprowadzony do jego seksualnej wizji skupionej w tęczowej fladze środowisk interseksualnych. Katolicy nie wiedzą, że uniwersalizm powinien być budowany w oparciu o katolicką wizję antropologiczną człowieka, a więc jako bytu złożonego z ducha i ciała i to ciała, które podlega pod ducha kierowanego wolą Boga. (link nieaktywny „O uniwersalizmach”). Drugą przyczyną związana z pierwszą jest strach przed faszyzmem wtłaczany w Polsce w mediach od lat 90 XX w celu realizacji budowania tego uniwersalizmu Europejskiego w jego marksistowskiej wersji. Jakiekolwiek ruchy dośrodkowe są postrzegane przez elity europejskie jako ruch w tym kierunku (temat na osobny blog) a ja tylko przypomnę słowa JPII „oto matka, ojczyzna moja” gdzie mówił o Polsce. I to jest właściwe podejście człowieka w momencie, kiedy w Europie nie można budować uniwersalnego Christianitas. Jeśli nie można zbudować owe Christianitas, to musimy wycofać się na łono naszej katolickiej kultury polskiej i jak współcześni Żydzi powiedzieć: „zewsząd muzułmanie a my swoje”. Katolik nie może budować innego uniwersalizmu jak wynikającego z personalizmu chrześcijańskiego inaczej system będzie działał przeciwko człowiekowi i w Europie zachodniej już działa. Jakiekolwiek mówienie o szacunku dla człowieka, które nie wypływa z tego uniwersalizmu personalizmu chrześcijańskiego jest skierowane przeciwko człowiekowi. Polska jest ostatnim krajem w Europie, gdzie personalizm chrześcijański jest widoczny i jest wdrażany i utrzymywany w prawie i jednocześnie ten uniwersalizm musiał zejść do podziemia plemiennej odrębności.
Gwoli wyjaśnienia o faszyzmie przypomnę, że w czasach sprzyjających faszyzmom powstały spośród jak mniemam 200 narodów świata tylko trzy znane mi okołofaszystowskie społeczeństwa: niemiecki, japoński i włoski czyli około 1 procenta wspólnot narodowych. Ich naiwność do wszelkich odrębności nie skieruje ich uwagi na pewien fakt, że każdemu narodowi grozi powstanie faszyzmu nawet temu, który próbują stworzyć marksiści w Europie czyli narodu Europejskiego. Nawet grozi powyższy fakt narodowi Amerykańskiemu, który też może stać się nacjonalistyczny. Oni myślą, że jak utworzą wspólnotę Europejską z narodów Europy to ta wspólnota sama różnorodna będzie szanowała różnorodność i nie grozi jej faszyzm. Tak było budowane społeczeństwo amerykańskie z różnych narodów i na razie jemu to nie grozi, ale nie jest to wykluczone. Chciałbym dodać, że utworzenie dużych struktur narodowych jak naród Europejski w przyszłości spowoduje jeszcze większe wojny, ponieważ będą prowadzone pomiędzy większymi społecznościami. I należy dodać kolejną rzecz, że stworzenie federacji Europejskiej ma spełnić marzenia kosmopolitów, ale nie z twarzą uniwersalizmu chrześcijańskiego tylko z twarzą materialistycznej wizji człowieka. Ten naród Europejski byłby tylko pośrednim etapem w utworzeniu „obywatela świat”. Poseł Wyszkowski z NOWOCZESNEJ powiedział, że już nie jest Polakiem, tylko Europejczykiem. Tu jest klu obecnych konfliktów w Polsce. Pytanie jest zasadnicze jestem Europejczykiem urodzonym w Polsce czy Polakiem urodzonym w Europie. Obecnie mamy walkę między tymi dwoma tendencjami w Polsce. Pierwszej służy idea uniwersalizmu oparta o koncepcję człowieka materialistycznego, druga służy zasada odrębności narodowej w myśl zasad uniwersalizmu personalizmu chrześcijańskiego. Katolicy w Polsce są rzuceni w sprzeczność między uniwersalizmem koncepcji człowieka w ogóle do której wzywa Chrystus wprost a która ma postać często słyszana w przestrzeni publicznej a która wyraża się myślą „szacunek do człowieka w ogóle”, i który to uniwersalizm, ale nie chrześcijański jest wdrażany w Europie, a odrębnością wspólnoty narodowej która wyznaje uniwersalizm chrześcijański, którego zręby jeszcze istnieją w Polsce. Porządek Christianitas słuszniej jest realizowane we wspólnocie Polskiej.
Musimy tutaj jeszcze dodać. Porządek caritas musi iść w stronę od narodu do wspólnoty Europejskiej nawiązując do słów Wojtyły o ojczyźnie, matce swojej o ile będzie jeszcze możliwe utrzymanie tego związku z Europą, która przepotwarza się w totalitaryzm różnorodności. Ostatni przykład dziennikarki angielskiej, która została aresztowana, ponieważ ośmieliła się stwierdzić, że z dwóch panów dziecka nie będzie.

6b. Błąd otwartości na inność
Kolejnym błędem katolików jest owładnięcie ideą tzw. otwartości na inność. Są tak bardzo otwarci na inność, że nie widzą granic ją ograniczających. Za bardzo otwarci i za bardzo zamknięci na grzech innych, nie koniecznie swój. Skutkiem tego jest to, że ci katolicy szanując swoje rodziny występują przeciwko innym rodzinom w Polsce pośrednio, poprzez nie stosowanie zasad katolickich do praw o czym było wcześniej. Coraz bliżej tego rodzaju katolikom do myślenie liberalnych protestantów, a myślenie to perspektywa indywidualizmu, a nie wspólnoty, żeby nie mylić z kolektywizmem. Moralność to prywatna sprawa rodzin można powiedzieć ich myśleniem.
Dlaczego liberalni katolicy są tacy liberalni? Czyli dlaczego miłość redukują tylko do swojego indywidualnego otoczenia tak jakby ono było tylko jakąś jednostką. Gdzie się podziało ich myślenie wspólnotowe czego od 2000 lat uczą wspólnoty katolickie, czyli gdzie troszczą się o społeczeństwo, w którym żyją obecnie lub o większą wspólnotę ludzką. Gdzieś została przerwana nić między wspólnotą wiernych a wspólnotą społeczeństwa politycznego (nie użyje tu słów jak „naród”, "narodowcy" słowa zastrzeżone przez elity liberalne)
Kontynuując powiem, że idea otwartości posiada swoje koszty. Ideologia nie znosi próżni. Jeśli ty odpuścisz swoją ideologię w społeczeństwie to inna ideologia wykorzysta narzędzia państwa, aby indoktrynować twoje dzieci. Z dwojga „rzeczy wolę być poddany ideologii Chrystusa niż ideologii Mahometa” albo inaczej „wolę bardziej podlegać propagandzie Chrystusa niż propagandzie Mahometa.” Powiedzmy jeszcze, że głoszenie Ewangelii jest też propagandą taką jak propagowanie innych idei; jest rozpowszechnianiem jej w ludzkich umysłach. Dla nas będzie to głoszenie prawdy dla innych a zwłaszcza dla relatywistów moralnych propaganda. Istnienie rynku przedmiotów jest równoległy z istnieniem rynku idei. Kto jest silniejszym państwem tego idee są silniejsze. 
Czy dzieci w rodzinach liberalnych katolików zaakceptują Boga, który nie toleruje różnorodności seksualnej albo różnorodności w ogóle. Oczywiście, że nie. Odrzucą go i stwierdzą, że to nie jest Bóg miłości, ponieważ Bóg miłości jest tolerancyjny. A więc powiedzą to nie jest Bóg prawdziwy i dlatego nie  będę oddawał mu czci. I to jest ten ostatni etap upadku wiary jako oddawanie publiczne jemu czci.
Dziś w Polsce są dwa medialne ośrodki: jeden, czyli TVP, chce uczynić z Ciebie Polaka–Katolika. Drugi, czyli TVN, chce z Ciebie uczynić multikulturowego kosmopolitę.  Z dwojga tych rzeczy wolę być Polakiem-Katolikiem. Obecnie jakiś zlepek wypadkowy wykorzystuje te narzędzia do wprowadzania praw i to taki zlepek jaki się ułoży w wyniku wyborów.

6c. Zapomnieliście o świętych.
Kolejnym powodem upadku katolicyzmu w Polsce jest brak czytania pism świętych, którzy byli filozofami. Ta wspaniała lektura nie została przetransmitowana do młodego pokolenia. Dlaczego należy ich czytać? Jeśli występuje "świętych obcowanie", to czytanie świętych jest kolejnym celem. Dlaczego? ponieważ jeśli Bóg jest prawdą a święci obcują z bogiem to obcują z prawdą, dlatego, że w życiu ziemskim byli najbliżej Boga, a jeśli byli najbliżej Boga to byli najbliżsi prawdy. I jeśli święty napisał jakieś dzieła a my je czytamy to my obcując ze świętymi jesteśmy najbliżej prawdy. Dlatego koniecznie trzeba czytać świętych. Czytanie świętych to jest forma komunikacji poprzez nich z Bogiem, czyli Prawdą; to jest żywy kontakt z Nim poprzez ich słowo i to jest żywy kontakt ze świętym prawie jak modlitwa. Oczywiście nie możemy pomijać Biblii, ale zagadnienia Biblii przez świętych są systematyzowane w całość. Podam mały przykład. Bóg mało przekazał na temat zła homoseksualizmu. Przytoczenie tego zwykłego zakazu Boga w Kościele z ambony może rozwścieczyć tych nowoczesnych katolików. Ale gdyby ci katolicy przeczytali o teologii ciała w książce „Osoba i czyn” Karola Wojtyły, w której wyjaśnia ten problem nazywając go zboczeniem wprost, co przez większość tych nowocześniaków jest nie do przyjęcia, zrozumieli by to zagadnienie. Ale cóż wolą czytać książki innych autorów, których założenia są sprzeczne z filozofią Kościoła, tak jak katolik Trzaskowski, który czyta Spinozę, który utożsamia Boga z materią. Przyjęcie pewnych zasad myśli ma swoje skutki w życiu społecznym tak jak w pomyłce 1 nanometra w równoległości odcinków tu na ziemi nie widocznej, ale w kosmosie odległość sięga już milionów kilometrów.
Dlaczego powinniśmy czytać świętych. Ponieważ "Szatan jest ojcem kłamstwa"; jeśli szatan jest kłamstwem to jedyna obroną przeciwko niemu jest Mądrość. Nie jest to ojciec nieprawdy, ponieważ nieprawda sama w sobie nie ma celowości. Każda nieprawda zakłada prawdę; nie każda nieprawda jest kłamstwem; ale nie odwrotnie, ponieważ w kłamstwie występuje element złej woli w mówieniu nieprawdy. Dla katolików, którzy nie wiedzą czym jest mądrość to przypomnę, że jest nim Chrystus. Szatan nie jest głównie ojcem nie-prawdy. Nie-prawda w bezruchu jest niczym. Dopiero używana staje się kłamstwem. Inaczej jest z mówieniem tylko nieprawdy bez celowości oszukania.

6d. Porzucenie idei zbawienie człowieka jako celu działania politycznego
Celem działania politycznego katolika może być marzenie, żeby wspólnota ludzka albo jej najbliższa wspólnota rodzinna lub trochę dalsza jak naród była zbawioną poprzez działania polityczne. Nawet można powiedzieć, że takie marzenia powinny być obowiązkiem katolika. Na tym polega prawdziwa miłość chrześcijańska. Z kolei liberalni katolicy zachowują swoje pragnienia tylko na poziomie swojej rodziny; wyzbyli się potrzeby zbawienia wspólnoty ogólnej, w której żyją bezpośrednio, a potem we wspólnocie ludzkiej; ograniczyli się sami lub zostali zepchnięci przez idee liberalizmu moralnego, która jest jakąś formą indywidualizmu rodzinnego w szerszej wspólnocie Polskiej, żeby nie powiedzieć narodowej.

6d. Błędnie przyjmowane pojęcie szacunku dla człowieka.
Moim błędem w latach 90 -tych, pomimo czytania św. Tomasza z Akwinu, było przyjęcie ogólnej i równościowej koncepcji człowieka bez zakotwiczenia jej w kulturze lub cywilizacji a zwłaszcza religii. Człowiek jako taki istnieje w konkretnym człowieku, ale również, co jest ważniejsze, istnieje człowiek osadzony w danej kulturze a głębiej w jej podstawie, czyli wierze. Na poziomie samego człowieka istnieje absolutna równość, na poziomie człowieczeństwa, które kształtuje religia oraz kultura i z nich immanentnie wypływająca moralność istnieje wartościująca samą siebie nierówność. I to powinno być podstawa do koncepcji szacunku do człowieka. Wszystko co poza katolicyzmem nie może być do niego przyjmowane, ponieważ go zniszczymy.
Katolicy liberalni szczycą się, że działają dla człowieka i w imię człowieka. Jednakże prawa, które chcą przeprowadzić ich przedstawiciele występują jak już pisałem hurtowo przeciwko człowiekowi. Wielokrotnie o tym wypowiadał się JPII. Demokracja, o którą tak walczy KOD, przepotwarza się w totalitaryzm lub faszyzm. Dyktaturę demokracji czy dyktaturę relatywizmu przewidywał już JPII. Gdyby chcieli mieć szacunek dla Inności, dla tego ich „Człowieka w ogóle” to z łatwością musieli by przyjąć wielożeństwo muzułmanów do naszego prawa albo małżeństwo 3 panów, z  których jeden to żona.
Katolicyzm nie rozwala się złymi czynami, choć też, ale niszczeniem idei, niszczeniem powinności, wokół których organizuje się wspólnota. Idee którą sami sobie narzucili liberalni katolicy same niszczą ich rodziny a zwłaszcza ich dzieci. Bardziej przejęli się obroną inności i otwarcie na nią niż obroną tego co swoje.

6e. Nie wiedzą o rozwoju marksizmu w Europie zachodniej.
Kiedy upadł komunizm w Europie wschodniej, nikt nie wiedział, że inny typ komunizmu szerzy się w zachodniej od kilkudziesięciu lat. Kiedy patrzę na mój kościół pod wezwaniem Świętej Trójcy wiem do czego ten budynek ma odwołanie. Odnosi się do mojej ideologicznej wiary. A pod jakim wezwaniem jest Parlament Europejski? Pod wezwaniem nie świętego, tylko materialisty i komunisty, Altiero Spinielego.
Współczesny marksizm nie zabija ciała, ale zabija duszę. Poprzedni marksizm zabijał ciało, ale przemoc na ciele nie zabijało jego duszy. Dlatego współczesny jest gorszy i to powiedzmy przytaczając znów prawdę Chrystusa z Ewangelii: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle.”
Przewaga materializmów w świecie zachodnim wynika z faktu, że nikt w ramach ich ideologii nie założył dwóch porządków: ducha i materii i nikt im nie narzucał samoograniczenia się idei, ponieważ tam nie ma co ograniczać. Dlatego ich idee wchodzą totalistycznie w przestrzeń kulturową nie wyłączając polityki. Otwarci katolicy tego nie dostrzegają i jeszcze sami na siebie ograniczają swoje idee.

7. Epilog
Każdy prolog musi posiadać swój epilog. Dziś siedząc i prawie kończąc blog wysłuchałem w kościele czytanie z Księgi Wyjścia (Wj 17, 8-13), które przytaczam: „Amalekici przybyli, aby walczyć z Izraelitami w Refidim. Mojżesz powiedział wtedy do Jozuego: «Wybierz sobie mężów i wyrusz z nimi do walki z Amalekitami. Ja jutro stanę na szczycie góry z laską Bożą w ręku». Jozue spełnił polecenie Mojżesza i wyruszył do walki z Amalekitami. Mojżesz, Aaron i Chur wyszli na szczyt góry. Jak długo Mojżesz trzymał ręce podniesione do góry, Izrael miał przewagę. Gdy zaś ręce opuszczał, miał przewagę Amalekita. Gdy zdrętwiały Mojżeszowi ręce, wzięli kamień i położyli pod niego, i usiadł na nim. Aaron zaś i Chur podparli jego ręce, jeden z tej, a drugi z tamtej strony. W ten sposób aż do zachodu słońca były ręce jego stale wzniesione wysoko. I tak pokonał Jozue Amaleka i jego lud ostrzem miecza.” Powyższa sytuacja pokazuje jakby mój blog, który napisałem. Mamy tu Mojżesza, który jest przedstawicielem stanu kapłańskiego tej rzekomej władzy duchowej. Mamy tu Jozuego przedstawiciela władzy politycznej, ponieważ wyruszył z mieczem do walki przeciw Amelikitom. Mamy tu absolutną zgodność tych władz. Jozue posłuchał Mojżesza, bo wierzył, że dzięki jego wierze i jego pośrednictwie pomiędzy ludem Izraela i Bogiem wygra bitwę o bycie narodu Izraela. To prawda, że władze są tutaj rozłączone funkcjami, ale widać, że władza polityczna jest przesiąknięta zasadami władzy religijnej. O ile była siła trzymać ręce ku górze Izrael wygrywa. O ile była słabość kontaktu z Bogiem, Izrael przegrywał. Sens tego dzisiejszego czytania pozostawiam czytającym ostatnie literki tego bloga.
 



 

Polecane posty